My zajmiemy się jego imiennikiem papieżem Bonifacym VIII. Drugi to jeden z 72 uczniów Jezusa. Najpierw więc patron 5 czerwca. Papież noszący imię swojego poprzednika – biskupa i męczennika o numerze VIII w roku 1300 nadał kościołowi w Starym Wielisławiu tytuł kościoła pielgrzymkowego i miano bardzo znaczące, zobowiązujące (i do dziś prawdziwe) – Przybytek Niebieski. Zresztą to ten sam papież, który wprowadził dwie fundamentalne zasady. Warto się z nimi uporać. Pierwsza religijna: poza Kościołem katolickim nie ma zbawienia, ani odpuszczenia grzechów. Druga ważna w kategoriach (także dzisiejszego) sprawowania władzy: jeśli władza ziemska błądzi, powinna być osądzona przez władzę duchową. Ma dzisiaj Kościół sił, odwagę i upór, by upominać się o te zasady? Wróćmy do sanktuarium w Starym Wielisławiu. Bo to miejsce przyciąga. Żyje. Dzięki aktywnym parafianom. Przykład z Niedzieli Dziękczynienia. Najpierw uroczysta msza święta, później koncert chóru Concerto Glacensis, a na zamknięcie spotkania poczęstunek (wypieki wielisławskich gospodyń z KGW) i zbiórka na wybudowanie ogrodzenia cmentarza. Się dzieje. I to bardzo dobrze, bo co żyje trwa. Oby jak najpiękniej. Bonifacy VIII był na tyle ważną postacią Kościoła, że doczekał się „uwiecznienia” artystycznego. Jego wizerunek pozostawił sam Giottto.
Barnaba to przydomek Józefa, ucznia Jezusa, który pełnił rolę pośrednika, negocjatora i mediatora. To za jego pośrednictwem i wsparciem święty Paweł mógł stać się Apostołem Narodów. Wierny towarzysz, oddany sprawie, lojalny i pełen dobrych zamiarów i czynów. Uchodzi w hagiografii za kogoś, kto zawsze może być wezwany (i zjawia się chętnie!)
w przypadku trudnej kłótni, sporu nierozwiązywalnego w ludzkim przekonaniu, bo za duże różnice w poglądach albo upór przy swoim stanowisku. Och, jak bardzo by się nam przydał. Tu i teraz. Pomaga zapobiegać osuwiskom nie tylko górskim, stanowi orędownika chroniącego uprawy i nieruchomości przed skutkami gradu. Ba, ma również wpływ na to, by nasze smutki i depresje skończyły się. I to szybko. Jego imię w języku hebrajskim znaczy „syn pocieszenia”. Na Ziemi Kłodzkiej dość często przywoływany, bo to także patron zawodów niegdyś u nas popularnych – tkaczy i bednarzy. Przedstawiany z kijem pielgrzymim, kamieniem lub księgą, czasem gałązką oliwną jako znakiem męczeństwa. Od soboty 11 czerwca 2011 roku ma szansę, jeśli takie będzie pragnienie organizatorów i uczestników, stać się opiekunem działań Klubu Otwartej Kultury, który w ten dzień właśnie przygotowuje prezentacje prac Malwiny Karp.
Mieczysław Kowalcze*
*O autorze
Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wielu wydawnictw i publikacji. Zupełnie od niedawna działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.