To dlatego wybieramy się na pielgrzymią drogę na Jasną Górę, uczestniczymy w sprowadzeniu relikwii błogosławionego Jana Pawła II do Trzebieszowic, czy weźmiemy udział w środę 10 sierpnia w uroczystościach związanych ze świętym bratem Albertem Chmielowskim w Kłodzku (u Marii Magdaleny). Tak więc podstaw przeżyć jest całkiem sporo. Do wyboru. Celebracje, uniesienia, przypomnienia, prośby do patronek i patronów, próba mocnego przeżycia rekolekcji w drodze. Wszystko do naszej dyspozycji. Jest jednak moment, a zapewne dużo więcej takich chwil, kiedy zastanawiamy się, co z tym dalej. Był wysiłek, było duchowe przeżycie i ciąg dalszy musi nastąpić, bo inaczej wątpliwość – po co, czemu to ma służyć na co dzień? Zostawmy zobowiązania wynikające z naszego pielgrzymowania do Częstochowy, na chwilę nie wkraczajmy na drogę praktycznego stosowania nauki Jana Pawła II, wreszcie nie zajmujmy sobie przez chwilę głowy sprawami potrzebujących bezdomnych, a pozostańmy tylko przy narodowym (religijnym i patriotycznym) sierpniowym wskazaniu-prośbie biskupów. Od lat proszą nas o powstrzymanie się od alkoholu, wyliczają statystyki, pokazuja okropne skutki. I? I nic. Po prostu nie traktujemy apelu jako zobowiązania, propozycji, wyzwania. Nie stanowi dla nas żadnej podstawy do głębszych, mocniejszych (tak tak) przeżyć. A gdyby tak tego spróbować? Indywidualnie, prywatnie. Także po to, by móc przeżywać różnorodność doświadczeń wiary. Pełniejszej, także takiej bez łatwych usprawiedliwień. Choćby takich (ciągle je słyszę, proszę sobie wyobrazić!), że piwo to tak naprawdę nie alkohol.
Uważny Czytelnik tekstu niewątpliwie zauważył, że autor rygorystycznie unikał używania słowa mistyczny. Co nie oznacza, że go nie zna albo nie szanuje tych, którzy o swoich tego typu doświadczeniach piszą, mówią, dają im Świadectwo. Powód jest inny. Zużyło nam się okropnie samo pojęcie. Podobnie zresztą jak parę innych. I stąd taka ostrożność. Dobrze o tym mówi wiersz D.H. Lawrence`a pt. Mistyk. Przed wielu laty nasi przodkowie na Ziemi Kłodzkiej drukowali pisma mistyków, np. Jakuba Boehmego ze Zgorzelca. Może mamy gdzieś kolejnych, współczesnych?
Mieczysław Kowalcze*
*O autorze
Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wielu wydawnictw i publikacji. Zupełnie od niedawna działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.