To zdarzyło się we wtorek, 3 września, w Ławicy, małej wiosce pod Kłodzkiem. Grzegorz Kowalski znalazł tam, w przydrożnym rowie, 40-kilkuletniego mężczyznę. Leżał i nie mógł wstać, choć wcale nie był pijany.
Zadzwoniłem pod 112 z interwencją, żeby ktoś przyjechał i zabrał tego biedaka, który – jak mi powiedział – po prostu uciekł ze szpitala. Spisano moje personalia, bardzo dokładnie, a potem powiedziano mi, żeby spadał, że mam zadzwonić na staż miejską. Tylko, że w gminie wiejskiej Kłodzko straży nie ma – zauważa pan Grzegorz.
Przechodząca obok kobieta zadzwoniła na policję, ale to też niewiele dało. Nikt nie przyjechał po mężczyznę w pidżamie: ani policja, ani karetka pogotowie. W końcu przejeżdżał znajomy, którego poprosiłem, żeby zawiózł tego biedaka na dworzec autobusowy, skąd pojechał do Kudowy, bo tam podobno mieszka – dodaje pan Grzegorz.
Jadwiga Radziejewska, dyrektor kłodzkiego szpitala, przyznaje, że ucieczki z szpitalnych oddziałów zdarzają się.
Z wyjątkiem psychiatrii to są oddziały otwarte. Każdy pacjent ma prawo opuścić je, wyjść na spacer, albo do domu – mówi Radziejewska. Oczywiście ucieczki ze szpitala zdarzają się bardzo rzadko, ale są – dodaje szefowa ZOZ-u.
Zobacz również: Policyjne statystyki nie pozostawiają złudzeń. Niepokojące dane KGP dotyczące młodzieży
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.