reklama

Meandry kłodzkiej polityki, część XIX

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Meandry kłodzkiej polityki, część XIX - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Skrobot: Ja pytałem. Oni pozywali do sądu.
reklama


Grudniowy czas to dobry moment, by dokonać pewnego rodzaju podsumowania tego co wydarzyło się w mijającym roku. To również dobra pora by dokonać podsumowania tego o czym w tym roku pisałem na łamach mediów w tzw. "Meandrach polityki kłodzkiej”.  W swoich  felietonach postawiłem wiele pytań kłodzkiej władzy poruszając bulwersujące mieszkańców "zjawiska". Myślę, że warto przypomnieć kilka z nich być może ktoś z władnych na nie odpowie.

Nowy rok 2012 zacząłem od sprawy faktycznych kosztów remontu kanału „Młynówki”, zwolnionych z młyna pracowników oraz pokazania manipulacji jakiej dopuścił się Pan Urbanowski w pewnej gazecie posługując się tablicami o środkach unijnych wydatkowanych na zupełnie inną inwestycję. Przedmiotem felietonu było również rozpowszechnianie „prawdziwej inaczej „informacji  dot. odzyskania przez służby miejskie podatku VAT w kwocie blisko 4 mln zł za budowę basenu.  Jak to z tym odzyskaniem było naprawdę i ile należało odprowadzić po przekazaniu basenu do ZAMG-u ponownie do Urzędu Skarbowego?

Pytałem wówczas już w tytule części VII.

Meandry kłodzkiej polityki, czyli o historii zderzanej ze współczesnością ciąg dalszy - część VII

Odpowiedzi nie ma do dzisiaj. Pytałem więc dalej o akademię przedszkolaka i brak jej dotacji o powody braku dialogu z elektrowniami o kombinacje przy budżecie i rolowanie długów. Pytałem oczywiście mając nadzieję na odpowiedz? Ta nadeszła szybciej niż się spodziewałem  mimo, że nie tyczyła moich pytań  w moim rozumieniu była odpowiedzią jasną i czytelną. Oskarżenie mnie z art 212 KK, aż nadto dało mi do zrozumienia, że pytanie władzy zniesławia ją, a ja pytając uniemożliwiam wykonywanie jej zadań statutowych. Wprawdzie Sąd umarzając postępowanie karne był innego zdania to jednak dotarło to do mnie z całą mocą. Pytać władzy nie wolno i basta. Będąc jednak wrednie przekornego charakteru zapytałem nawet w Sądzie czy jest gmina miejska Kłodzko i czy Pan Urbanowski jak sam twierdził jest Zastępcą Burmistrza Gminy Miejskiej Kłodzko więc ma legitymację prawną  do występowania w imieniu gminy czyli wszystkich mieszkańców miasta Kłodzka. Tu także od władz nie otrzymałem odpowiedzi. Sąd odpowiedział zgodnie z moją wiedzą. Nie dziw się czytelniku na niektóre pytania trzeba znać odpowiedzi pytając władzę by nie ulegać „demiurgom” tworzącym fakty typu Czerepach.

Meandry kłodzkiej polityki część XV, czyli Temida czasem coś widzi

Moje i nie tylko moje pytania stawiane władzy po czasie okazywały się słuszne. A to ugoda z Akademią Przedszkolaka (blisko 100 tys. zł.), a to wygrana małej elektrowni (blisko 150 tys. zł). Umorzenia sądowe procesów wytaczane ludziom piszącym prawdę i zadającym trudne pytania były i w kłodzkim sądzie i wrocławskim. Nikt nie pytał ile to kosztowało mieszkańców? Tak jak nikt nie pytał dlaczego zamiast odpowiedzieć na pytania zdane publiczne władza kieruje sprawy do sądów? Pisze w liczbie mnogiej bo było tego trochę a to redaktor naczelny gazety ukazującej się we Wrocławiu, a to kłodzki felietonista jeden czy drugi, a to ktoś inny. Procesy trwały i trwają. Te o młynówkę także.

Przeczytaj: Meandry kłodzkiej polityki, czyli siedem grzechów głównych Pana Szpytmy i jego świty, część XVIII

Przyjdzie pora będziemy podawać szczegóły. To nasze małe zobowiązanie publiczne na ten nowy rok. Mnożyły się sprawy i mnożyły pytania jak nie o kasę za spersonalizowana reklamę basenu to o pozwolenia wodno-prawne. Jak nie o politykę kadrową wobec radnych to o dodatek funkcyjny dla urzędnika w ratuszu. Zdawałem także pytania o ustaleni kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej czy NIK-u. Pytałem bo pewne informacje i tzw. dokumenty wydawały mi się kuriozalne. Pytałem nie dlatego, że zżera mnie zazdrość, czuje się nie spełniony, ale dla tego, że jak mówi stare polskie przysłowie kto pyta nie błądzi, a obywatel ma prawo pytać władzę w czasach demokracji i wolnych mediów. No przynajmniej niektórych wolnych mediów.

Meandry, czyli post referendum. Część XX

Pytam publicznie od dwóch lat mimo, że jak to mawiał pewien stary człowiek „gadał dziad do obrazu”. Moja obrazoburcza działalność „Pytlika” była nie jednokrotnie przedmiotem plucia i obrażania mnie i mojej rodziny. Doświadczyłem tego zwłaszcza w okresie referendum od przeodważnych anonimów i pewnej redaktor naczelnej. Mimo, ze nie byłem nigdy członkiem grupy referendalnej, żałuje, bo to odważni ludzie, wymiociny  dosięgnęły i mnie. Cóż skoro piszę pod swoim nazwiskiem muszę liczyć się z krytyką mojej osoby. Świadomie użyłem personalizacji moich tekstów gdyż tych piszących w naszym mieście atakuje się personalnie za to jak wyglądają, kim są i z kim są, a nie za to jak piszą. Polemika jest obca władzy tak samo jak ich nadwornym pisarzom. Wielu z Was powie tak było zawsze i za czasów komuny i potem w naszej demokracji. Tylko czy tak ma być nadal.

Z wyrazami szacunku Janusz Skrobot*


*Janusz Skrobot - jeden z najaktywniejszych forumowiczów portalu Klodzko24.eu.

Kłodzczanin, prawnik, urzędnik samorządowy, członek Zarządu Europejskiego Stowarzyszenia Kucharzy Euro-Toques Polska i Kanclerz Klubu Kulinarnego Hrabstwa Kłodzkiego.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama