Mąż-burmistrz kontra żona-radna

W sprawie kradzieży telefonu służbowego kilka razy interpelował radny Stanisław Bartczak. - Tylko dlaczego nie zapytał w tych wystąpieniach wprost, czy to żona burmistrza zabrała mu telefon? - dopytywał nasz Czytelnik. - Mam nadzieję, że Gazeta Kłodzka ma na tyle odwagi – dodał. Zapytaliśmy. Burmistrz Piszko potwierdził nasze ustalenia, choć o sprawie nie chciał mówić. - Sąd wyłączył jawność rozprawy, więc nie mogę o niej mówić – uciął krótko burmistrz Piszko. Rzeczywiście jawność tego procesu została wyłączona. Potwierdzono nam to w kłodzkim Sądzie Rejonowym. - Zawnioskował o to obrońca obwinionej. Sąd uwzględnił wniosek uznając, że strony postępowania pełnią funkcje publiczne i rozpatrywanie prywatnych spraw obwinionej i świadka mogłoby naruszyć ich interes prywatny, a szczególności ochronę instytucji rodziny – wyjaśnia Andrzej Józefowski, wiceprezes Sądu Rejonowego w Kłodzku. Nie dowiemy się więc, dlaczego doszło do tej bezprecedensowej sprawy: czy była to klasyczna kradzież, czy raczej zabranie telefonu, żeby coś w nim sprawdzić lub utrudnić z kimś kontakt? Jedno jest pewne nie miało to nic wspólnego z polityką.