reklama
reklama

Leśnicy o odstrzałach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Leśnicy o odstrzałach - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościAfrykański pomór świń jeszcze do nas nie dotarł – uspokajają leśnicy.
reklama

Nasze dziki są od niego wolne. Jak zatem będzie wyglądał u nas ich odstrzał i czy w ogóle jest potrzebny? O to pytamy nadleśniczych z Nadleśnictwa Zdroje i Jugów. Temat odstrzału dzików od kilkunastu dni nie schodzi z pierwszych stronach gazet. Dla jednych to konieczność, dla innych barbarzyństwo i przelewanie krwi. Jak oceniają to nasi leśnicy? - Dzików jest dużo. Mamy mnóstwo zgłoszeń od kół łowieckich, które informują o szkodach spowodowanych przez dziki. Koła łowieckie muszą wówczas wypłacać rolnikom odszkodowania – mówi Przemysław Zwaduch, nadleśniczy Nadleśnictwa Zdroje. – Poza tym panuje strach przed dzikami. W Polanicy-Zdroju zryły przystanek PKS-u. Są słabsze zimy i nie ma naturalnej selekcji tych zwierząt – dodaje. Podobnie problem ocenia Jan Lenart z Nadleśnictwa Jugów. - Mówi się powszechnie, że minister nakazał wybicie 200 tys. sztuk dzików. Natomiast 200 tys. to jest roczny (tak określają to leśnicy) plan pozyskania dzików. Jest on zbliżony do tego, który obowiązywał na przestrzeni kilku ostatnich lat – tłumaczy Lenart. – On jest tylko trochę zwiększony ze względu na ASF. W dodatkowym strzelaniu, nagłaśnianym przez media, będzie to 10 -15 tys. dzików, ale w całej Polsce – dodaje. Dziki są rozsadnikiem afrykańskiego pomoru świń. Dzik jednak nie wchodzi do chlewni i nie przenosi choroby do chlewu. Przenosi ją człowiek. - Ostatnim ogniwem jest człowiek. Dzik roznosi ją, a człowiek styka się z odchodami ptaków, drapieżników czy z martwym dzikiem. Dzik jak padnie to żywią się nim kruki, lisy lub inne drapieżniki. Dlatego często droga ta przecina się z drogą człowieka, a ten przenosi to wszystko do chlewni – tłumaczy Lenart. - U nas nie ma ASF, ale ta choroba tu dojdzie. Nie wiadomo tylko kiedy. Prawdopodobnie tym później, im mniej będzie dzików i możliwości jej przenoszenia – dodaje nadleśniczy. - U nas ASF nie ma. Nie było jeszcze zachorowań. Jednak pojedyncze przypadki tej choroby wystąpiły u Czechów, a to niedaleko – zauważa Przemysław Zwaduch, nadleśniczy Nadleśnictwa Zdroje.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama