Pęknięte wały tamy w Stroniu Śląskim spowodowały ogromne zniszczenia. Część domów zostało zalane, część zostało uszkodzone przez silny prąd płynącej wody i przez różne przedmioty przemieszczające się w nurcie, które uderzały w ściany domostw. Niektóre budynki pod wpływem niszczycielskiej siły natury zawaliły się, inne częściowo potraciły elementy konstrukcyjne. Podczas wizyty w Stroniu Śląskim czy Lądku Zdroju, miejscowościach, które najbardziej ucierpiały w trakcie powodzi, oczom naszym ukażą się drmatyczne obrazy. Szkielety opuszczonych domostw, wyrwane ściany, częściowo zawalone budynki, dachy zwisające z na wpół stojących domów. Często widać części garderoby powiewające na zniszczonych elementach, meble, zwykłe wyposażenia stojące na piętrze w domu, który nie ma jednej ze ścian. Gdyby nie było to zbyt upiorne można byłoby porównać te domostwa do domu dla lalek jakimi bawiły się kiedyś dziewczynki. Niestety, tutaj nikt dobrze się nie bawi.
Okolica wyludnia się, powodzianie opuszczają swoje domy
Zaraz po zejściu wody, miasteczka i wsie tętniły życiem, mnóstwo ludzi na ulicach, wojsko, wolontariusze pracowali ramie w ramie. W obliczu tragedii, ludzie zakasali rękawy i przystąpili do pracy. Słychać było silniki ciężkich maszyn zwożących gruz, pokrzykiwania ludzi a w porach posiłku unosił się kuszący zapach jedzenia przygotowywanego przez wolontariuszy, którzy w odruchu serca przyjeżdżali tu z całej Polski. Teraz jest dużo ciszej, na ulicach wciąż można spotkać wojsko, ale mieszkańcy jednak w dużej mierze zostali z problemem sami. Wolontariusze powoli opuszczają powodzian wracając do swoich spraw. Co więcej, samych powodzian jest tu także coraz mniej. Pracownicy nadzoru budowlanego ze względów bezpieczeństwa otoczyli szarfami i zabezpieczyli napisami „nie wchodzić” część budynków. Takich domów, które ze względów bezpieczeństwa nie nadają się do zamieszkania, jest ogromna ilość. Woda naruszyła ich konstrukcje i w tym momencie przebywanie w środku jest niebezpieczne. Te budynki trzeba będzie rozebrać.
Kto zostanie na terenach dotkniętych powodzią?
Problem jest ogromny. Ci którzy jeszcze trzy tygodnie temu prowadzili tutaj swoje małe biznesy, mieszkali, uczyli się, dziś stali się bezdomni, mieszkają kątem u rodziny albo rozglądają się za wynajmem. Państwo przewiduje 200 tysięcy złotych dla osób, które straciły wszystko, ale czy za tą kwotę można odbudować dom? Nie dziwi więc zniechęcenie zwłaszcza młodych ludzi, którzy szukają sobie miejsca do życia w innym, bardziej przyjaznym miejscu. Mimo, że będą musieli zaczynać wszystko od nowa, często wolą wybrać to, niż walkę z gruzami a potem urzędnikami. Jednak starsi ludzie, zwłaszcza samotni, nie mają takiego wyboru. Co z nimi?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.