Sąd w Świdnicy odrzucił apelację bystrzyckich samorządowców
Burmistrz Renata Surma (po prawej) pozwała byłą dyrektor wiejskiej podstawówki Halinę Krzysztofik (po lewej) o odszkodowanie. Zażądała zwrotu 24,5 tys. zł (plus koszty procesu). Chodziło o zwrot kosztów dojazdu grupy dziec i , które - zdaniem władz gminy - mieszkały na tyle blisko szkoły, że mogły do niej chodzić pieszo. Sąd I instancji pozew bystrzyckich samorządowców oddalił w całości. Władze odwołały się, ale ich apelację także odrzucono. Sądy uznały, że zgodnie z prawem i wewnętrznymi zarządzeniami samych władz gminy za dowóz dzieci do szkoły odpowiadali urzędnicy z magistratu, a nie dyrektorka szkoły. Mówiło o tym wprost zarządzenie burmistrza Bystrzycy z 2008 r. (podpisane przez Renatę Surmę). Potwierdziła to zresztą przed sądem sama burmistrz zeznając: "Zasady wskazywania odległości miejscaza mieszkania ucznia od szkoły nie są nigdzie ściśle określone. Nie ma też przepisu, który nakładałby na dyrektorów szkół, w tym na pozwaną, obowiązek mierzenia odległości między miejscem zamieszkania a szkołą."
Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Kłodzkiej" nr 230.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.