reklama

Kowalcze: Pobożna organizacja pozarządowa

Opublikowano:
Autor:

Kowalcze: Pobożna organizacja pozarządowa - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMieczysław Kowalcze tym razem interpretuje papieża. 
Reklama lokalna
reklama


Mamy więc Franciszka. I natychmiast całe morze oczekiwań, sugestii wobec niego. I nadziei. Bo to przecież działa tak jak to w życiu. Jest ktoś nowy, więc jest jakiś rodzaj oczekiwań, pozytywnego napięcia, na dobry początek. Dołączam do licznych głosów komentujących ten wstęp na podstawie tego, co mogliśmy usłyszeć. Przytoczmy fragmenty z dwóch pierwszych publicznych wypowiedzi Ojca Świętego. Najpierw słowa z kazania pierwszej mszy świętej kardynała Bergoglio jako Ojca Świętego Franciszka. Kilka ważnych wyznaczników pontyfikatu. Taki przykład z homilii: współcześnie ukrywamy swoją tożsamość. Jest w nas często wielka pokusa bycia poprawnym,. Nie mówmy o krzyżu, bo jest dziwny, trudny, nienowoczesny, krwawy. Nie do przyjęcia dzisiaj. Franciszek dodaje: moja tożsamość jako chrześcijanina musi być prostsza, bez udawania - idę za Tobą innymi drogami, niż wyznacza świat. Niekoniecznie bardzo modnymi albo politpoprawnymi. Tutaj uzupełniam, interpretując: owszem, można pójść światową, wygodną aleją, ale i zawrócić - tak, jak to umiejętnie i przekonująco pokazał Sienkiewicz w odniesieniu do Piotra w „Quo vadis. Posłuchał na nowo i zawrócił. Odważył się na wiarę wbrew rozumowi i bezpieczeństwu. Bo Kościół to nie jest pobożna organizacja pozarządowa, która tak działa, żeby nikomu nie podpaść, ba, mało tego, tak jej członkowie pracują, żeby jeszcze dostać grant od możnych tego świata. Po złożeniu właściwego wniosku, z poparciem kogoś w danym momencie ważnego. Franciszek przeciwstawia się takiemu rozumieniu wspólnoty, którą kieruje. Jej członkowie zobowiązują się, żeby pokazywać konsekwentny, twardy, ale odważny optymizm wiary, nawet w trudnych czasach. Bez liczenia na sponsoring. Drugi fragment. Spotkanie w sobotę z dziennikarzami. Wyraźny ciąg dalszy myśli z pierwszego wystąpienia. Naturalnie w kontekście zawodu tych, z którymi się spotkał. Mówi: prawdziwa natura Kościoła, z jego motywacjami, uzasadnieniami, a nawet faktami może być dobrze opisana jedynie wtedy, gdy się używa narzędzi odmiennych od tych, które są właściwe dla przedstawiania polityki, ekonomii, historii, czy życia społecznego. Bo trzeba opisać coś, co w istocie jest duchowe. Jak to robić? Najpierw musi być Chrystus. We wszystkim - w każdej interpretacji, opinii, informacji. A takie podejście wytwarza szczególną relację z prawdą, dobrem i pięknem. Dzisiejsze, niedzielne czytanie z listu Pawła do Filipian to jeszcze pełniejsze wyjaśnienie konsekwencji wyboru takiej drogi. Wiemy też od wczoraj, dlaczego Franciszek. Bo ważne są dla niego dwa kierunki rządzenia Kościołem. Pamiętanie o ubogich oraz dbanie o pokój, jak mówił i robił to założyciel braci mniejszych. Do tego, za Franciszkiem z Asyżu, pielęgnowanie relacji z całym światem, przy pełnym zrozumieniu tego świata. Nie będzie więc to Adrian, czyli zdecydowany reformator albo kolejny Klemens, żeby wyrównać krzywdy, jakie poprzedni papież o tym imieniu wyrządził jezuitom. Kardynał Bergoglio jest przecież z tego zakonu. Cieszy spokojne zwrócenie uwagi na te dwie sprawy, a do tego jeszcze mądre spojrzenie na współczesną poprawność. Na nasze łatwe wybory, bo to obowiązujące, dobrze widziane. Akceptowalne. Kolejny raz w tych tekstach odwołam się do przykładu filmowego. Mocnego, który wprost pokazuje, czym może być nadmierna, społeczna poprawność? Obejrzyjcie, proszę, „Polowanie” Thomasa Vinterberga z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Można się przekonać.

I na koniec jeszcze o innej sprawie. Dzisiaj 70 lat od likwidacji krakowskiego getta, za kilka tygodni rocznica powstania w getcie warszawskim. Marsze, obchody, rozmowy, komentarze. Naturalnie, że bardzo odmienne, ba, takie, które pokazują, jak bardzo się różnimy w ocenach. Znów zobaczymy, gdzie trzymamy się granic poprawności, a gdzie je przekraczamy. I warto w takich chwilach pomyśleć o dwóch pozytywnych aspektach. Pierwszy, że w ogóle pamiętamy o zamordowanych przez Niemców Żydach. Druga, że zostaliśmy z pamięcią o holokauście. Mądrą pamięcią. Mam nadzieję.


*O autorze

Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wydawnictw i publikacji. Działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama