reklama

Kowalcze: Beskidzkie majowe, Halik i Rossini

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Kowalcze: Beskidzkie majowe, Halik i Rossini - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzeczytaj kolejny felieton Mieczysława Kowalcze.
Reklama lokalna
reklama

 

Jeśli przed tygodniem marzeniem felietonisty było znalezienie wzoru na mądrą współpracę między chrześcijanami i nie, to ten tydzień będzie inną próbą. Kolejnym podejściem, wręcz eksperymentem w poszukiwaniu rozsądnego połączenia religijności ludowej z czymś, co nazywam chrześcijaństwem intelektualnym. Ludowej czy intelektualnej - bez żadnych pejoratywnych obciążeń. Jak zwykle jednak - do rzeczy. Ostatni tydzień spędziłem w Beskidach, u stóp Babiej Góry. Kapryśnicy, jak ją nazywają okoliczni mieszkańcy. Całkiem słusznie zresztą ma i takie określenie. Oprócz licznych zajęć, które zaprowadziły mnie do Zawoi i okolic miałem okazję przyjrzeć się tu i tam miejscowej pobożności. Naturalnie jej zewnętrznym przejawom. W ludowym wydaniu. Najpierw więc tytułowe majowe. Rozśpiewane, z dużą liczbą uczestników. Także młodych. Budujące. Kolejny obraz - kapliczki. Liczne, różnej wartości architektonicznej, wszystkie zadbane. Niektóre z ciekawymi opowieściami i legendami, które zresztą miejscowi chętnie przekazują. I przejaw trzeci - duża ilość (powyżej średniej krajowej na pewno) wyobrażeń błogosławionego Jana Pawła II: tablice pamiątkowe, obrazy, wizerunki wykonane w wielu materiałach, pomniki, nazwy ulic, placów. Czasem tego za dużo. W drodze do domu w radiowej rozmowie kilka informacji o nowej książce Tomasa Halika "Hurra, nie jestem Bogiem!" Wiadomo - ulubiony myśliciel felietonisty, więc sugestie, zapożyczenia, pierwsze cytaty. Na przykład takie:

"Ten, kto nosi w swoim sercu wolność, tak że potrafi się śmiać mądrze i radośnie, również z siebie samego, zwycięży powagę grzechu i ponurość świata, z którego został wypędzony śmiech, sens i Bóg".

 "Wierzący jest dla mnie kimś, kto przeżywa swoje życie jako dialog, kto stara się zrozumieć wyzwania, rady czy ostrzeżenia i odpowiada na nie. A niewierzący to ten, kto przeżywa swoje życie jako monolog, kto słucha sam siebie".

Jak to połączyć z wiarą prostą, np. ludową? Ma ktoś prosty wzór? I jeszcze na zakończenie. Kościół Ołdrzychowicach Kłodzkich stał się w niedzielą 26 maja miejscem niezwykłego koncertu. Znakomity artystycznie, dobrze organizacyjnie przygotowany pod wieloma względami zasłużył na miano wypełniania naszej potrzeby wiary (kultury dla niewierzących) o bardziej wysublimowanych potrzebach. No i gdzie tu może pojawić się propozycja pogodzenia różnych form religijności. Swoją drogą pięknie dziękujemy wszystkim słuchaczom, całemu audytorium drugiego koncertu w ramach przedsięwzięcia pod nazwą Dolnośląski Festiwal Muzyczny. Jest komu dziękować. Było nas ponad 1000!

Mieczysław Kowalcze*

*O autorze

Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wydawnictw i publikacji. Działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.


reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama