Czym dla Ciebie jest dźwięk?
Jest to fala, która wnika w ciało i działa odprężająco. Przede wszystkim udrażnia, bo to jest pierwsza funkcja dźwięku, oraz pomaga się zrelaksować. Czasami bywa tak, że mamy dużo bodźców i nie możemy się skupić. Nawet jak dookoła nas jest cisza. Te dźwięki bardzo pomagają zabrać nas na taką wycieczkę w otchłań. Jeżeli uda się uzyskać taki stan, ciało się szybciej poddaje.
Mówiłaś, że muzyka udrażnia. Co konkretnie?
Chociażby układ limfatyczny, ale dźwięk pomaga również w gojeniu stanów zapalnych. Skrojone pod to są niskie tony. Co ciekawe, istnieją badania przeprowadzone przez Fabiena Maman, który sprawdzał oddziaływanie dźwięku na ludzkie ciało z użyciem takich metalowych mis. Oczywiście były one wykonane z różnych stopów metali. Oprócz tego w badaniu wykorzystał również gongi, ale i ludzki głos i wyszło mu, że najmocniejszym lekarstwem jest głos człowieka. Mój głos dla mnie, twój głos dla ciebie.
Od czego zależy rozmiar misy? W jakim sposób wpływa on na odbiór muzyki?
Rozmiar zależy od przeznaczenia. Małymi, dźwięczącymi dosyć wysoko misami, pracuje się w okolicach głowy i barków. Duże są przeznaczone na okolice miednicy i brzucha, a średnie na stawy i narządy wewnętrzne, m.in serce. To nie jest oczywiście tak, że misy pomogą w mgnieniu oka, ale na pewno dobrze to działa z innymi znanymi nam metodami leczenia.
Żeby móc się w ogóle leczyć z czegokolwiek, potrzebujemy relaksu, luzu w tej całej sytuacji, bo często choroba wynika ze stresu, lub jest po prostu stresem. Interesuję się tym, bo osobiście uważam, że są to dźwięki piękne - odprężające, wspomagające wyobraźnię.
Widzę nie tylko misy, ale i również grzechotki. Co tu dokładnie mamy?
To jest akurat kij deszczowy. Ma na celu naśladować kropelki deszczu. Oprócz tego jest bęben oceaniczny, którego dźwięki mają naśladować morskie i oceaniczne fale. Czasami kojarzy się on też z wiatrem. Chodzi o to, żeby te dźwięki kojarzyły się z naturą.
Sama często przeprowadzasz sobie takie sesje?
Samemu jest bardzo trudno, bo odpowiednie ułożenie mis na własnym ciele i uderzanie w nie, przy jednoczesnym zrelaksowaniu się, to ciężkie zadanie. Warto zaprzyjaźnić się z kimś, kto również wykonuje takie zabiegi i wykonywać je sobie wzajemnie. Natomiast mnie relaksuje samo uderzanie w misę, gdy siedzę na krześle.
Mieszkasz na terenie Powiatu Kłodzkiego?
Tak, jestem Ze Stronia Śląskiego.
Odczułaś skutki powódzi?
Może nie osobiście, bo nie zalało mi domu, natomiast jeśli chodzi o pracę, to bardzo. Prowadzę własną działalność, w której skład, oprócz koncertów relaksacyjnych, wchodzi m.in. joga, której nie mam za bardzo gdzie teraz prowadzić. Na szczęście powoli do tego wracam, ale nie mam na wszystko miejsca. Takie działania w momencie, kiedy jest kryzys, wydaje mi się, że jako pierwsze idą w odstawkę, bo jesteśmy zestresowani i skupieni na zupełnie innych rzeczach niż relaks czy ćwiczenia.
Kłodzki Ośrodek Kultury wyciągnął do Ciebie pomocną dłoń, czy sama się tutaj zgłosiłaś?
Sama się zgłosiłam. Regularnie będą prowadzone takie sesje relaksacyjne, będę się ogłaszać m.in. na Facebooku.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.