Kłodzko. Od wielu miesięcy mówi się o potrzebie reorganizacji kłodzkiej straży miejskiej. Są zapowiedzi i uchwały, nie ma decyzji i działań. - Zrobiła się atrapowa formacja, w której brakuje ludzi do pracy. Od trzech miesięcy samochód straży miejskiej stoi zepsuty w garażu – mówi jeden z mieszkańców Kłodzka, który dość dużo wie o funkcjonowaniu formacji. - Jak oni mają działać skoro nie mają auta? A najgorsze jet to, że nikomu nie zależy na tym, żeby auto naprawić albo kupić nowe - dodaje ironicznie.
Informacje naszego Czytelnika o zepsutym aucie SM okazała się prawdziwa. - Obecnie samochód straży miejskiej nie jest używany. Jest zepsuty, a koszt naprawy to blisko 10 tys. zł, co przekracza wartość pojazdu – informuje Daniel jakubowski, rzecznik prasowy burmistrza Kłodzka. - Wcześniej samochód często ulegał awariom, przez co koszty jego utrzymania tylko się mnożyły. Podjęto decyzję, że nie ma sensu przeznaczać kolejnych kwot na naprawy, zwłaszcza że – patrząc z doświadczenia – nie przyniesie to skutków. W budżecie na 2022 r. przeznaczone zostaną fundusze na zakup nowego pojazdu. Będziemy chcieli go kupić na początku roku – dodaje Jakubowski. Brak auta to nie jedyny mankament kłodzkiej formacji. Straż ma aż cztery wolne etaty. Na ogłoszony pod koniec lipca konkurs zgłosił się jeden kandydat. Nie spełniał podstawowych wymogów więc nie został przyjęty.
Dlaczego zainteresowanie pracą w kłodzkiej straży jest tak małe?
Bo oferowane zarobki są mizerne, niewiele wyższe od najniższej krajowej. - To się zmieni, kiedy straż zacznie funkcjonować po nowemu, a to nastąpi już jesienią. We wrześniu SM będzie świętowała 30-lecie istnienia. Zaraz po tym święcie rozpoczniemy jej reformowanie – zapowiada Michał Piszko, burmistrz Kłodzka. Zdaniem samorządowca obecnie za dużo jest etatów administracyjnych, dlatego pieniędzy na wynagrodzenia dla strażników patrolujących miasto jest za mało. Zapowiadana od listopada ubiegłego roku roszada organizacyjna wiąże się przede wszystkim z oszczędnościami - przynajmniej 100 tys. zł rocznie. Skąd te oszczędności? Kiedy straż miejska zostanie wcielona do urzędu jako wydział, nie będzie potrzebna osobna obsługa administracyjna, księgowa i kadrowa. Oby te zapowiedzi zostały po roku zrealizowane, bo kłodzczanie mają już dość pracy straży miejskiej na pół gwizdka.
- Pod moimi oknami bez przerwy jeżdżą auta, jakby to była jakaś główna droga powiatowa, a nie centrum starówki – mówiła w maju tego roku mieszkająca w rynku kłodzczanka. - To zaczyna się o 4.00 rano i trwa do późnych godzin wieczornych. Czasami zaparkowanych na rynku i ul. Armii Krajowej aut jest tyle, że pieszym trudno się przecisnąć. Gdzie jest straż miejska? – pytała retorycznie. Inny nasz Czytelnik przesłał w kwietniu zdjęcia łysych opon, na jakich wtedy jeszcze jeździ samochód staży miejskiej. - To jest skandal, bo strażnicy wymagają przestrzegania prawa, a sami go nie stosują – mówił wprost nasz Czytelnik. Co na to straż miejska? - Te opony to zimówki i rzeczywiście są zużyte. Mogę zapewnić mieszkańca, że to ich ostatni sezon, bo kupimy nowe opony – tłumaczył się Piotr Występski, komendant SM w Kłodzku. Okazało się, że trzeba kupić nie nowe opony, tylko nowy samochód.
R.Piela
Czytaj także:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.