Wariant „0” – powtórka katastrofy?
Analizy jednoznacznie pokazują, że przy braku działań retencyjnych („wariant 0”) sytuacja będzie się powtarzać. Skutki? Największa skala przesiedleń i dalsza dewastacja regionu. Obecne możliwości naturalnej retencji (NBS, retencja glebowa) są znikome – maksymalnie 260 tys. m³ w nadleśnictwie Lądek-Zdrój, co stanowi zaledwie 1% objętości powodziowej. Pozostałe 22,74 mln m³ muszą zostać zatrzymane inaczej.
Sucha retencja – jedyne wyjście?
Eksperci wskazują na sześć wariantów budowy suchych zbiorników retencyjnych. Każdy z nich wymaga wykupu nieruchomości i ewentualnych przesiedleń, ale to cena za bezpieczeństwo regionu. Wśród mieszkańców i ekologów rozgorzała jednak dyskusja. Przeciwnicy wskazują na dewastację środowiska i konieczność opuszczenia domów, zwolennicy – na brak alternatyw wobec rosnącego ryzyka powodziowego.
Mieszkańcy kontra urzędnicy
Opór społeczny wobec zbiorników nie słabnie. Protesty organizowane przez lokalne stowarzyszenia oraz ekologów podnoszą kwestię zachowania naturalnego krajobrazu i ekosystemów. Z kolei Wody Polskie oraz eksperci hydrotechniczni podkreślają, że bez inwestycji powodzie będą niszczyć region cyklicznie, a skala strat będzie tylko rosła. Konsultacje społeczne trwają, ale kompromisu na horyzoncie nie widać.
Czas na decyzje
Biała Lądecka to nie pierwszy przypadek konfliktu między ochroną przeciwpowodziową, a interesami lokalnych społeczności. Historia pokazuje, że brak decyzji prowadzi do kolejnych tragedii. Czy mieszkańcy doliny zaakceptują rozwiązania, które mogą uratować ich przyszłość, czy też czeka ich życie w cieniu nieuchronnych powodzi? Decyzja musi zapaść szybko – natura nie będzie czekać.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.