Czas zakopać topór

Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na burmistrza? Bo jestem kłodzczaninem, lubię moje miasto i chcę mieć realny wpływ na jego zrównoważony rozwój. Poza tym mam dość kłodzkiej wojenki, z której dla zwykłych ludzi nic nie wynika. Czas zakopać topór wojenny, czas na normalność. Z moich rozmów z mieszkańcami miasta wynika, że zdecydowana większość z nich właśnie tego oczekuje po jesiennych wyborach. Jak ocenia Pan ostatnie 4 lata? Kłodzko ma kryty basen, kilka wyremontowanych dróg i nowe fontanny. Wizerunkowo na pewno zmieniło się na plus. Problem w tym, że to w minimalny sposób przekłada się na poprawę życia mieszkańców. Młodzi ludzie wciąż wyjeżdżają z miasta, bo nie ma w nim pracy, a miasto pogrąża się w olbrzymich długach, bo za dużo wydano na inwestycje, które nie przynoszą żadnych finansowych korzyści np. w podatkach. Ostatnie cztery lata to w Kłodzku czas ciągłych napięć i niepokojów społecznych. Kłodzki magistrat toczył wojenkę nie tylko ze starostwem, ale także ze zwykłymi ludźmi. Stąd tak olbrzymia ilość procesów sądowych i bardzo zły obraz Kłodzka w mediach. Wszyscy pamiętamy jak wiceburmistrz Urbanowski uciekał po schodach przed kamerą TVN-u, jak urzędnicy wygwizdali w rynku kupców, jak prasa rozpisywała się o kontrowersjach wokół Młynówki. Dwa tygodnie temu znowu czarny pijar, znowu o Kłodzku głośno tyle tylko, że nie o taki rozgłos powinniśmy zabiegać. Gazeta Wyborcza na ogólnopolskich stronach zamieściła artykuł pt. "Kto śliną wojuje". Ja mam tego dość, bo Kłodzko na taką "promocję" nie zasługuje. Więcej w najnowszym wydaniu ,,Gazety Noworudzkiej" nr 262.