reklama

Kłodzczanie na misji z karabinem w ręku

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Kłodzcy żołnierze w Afganistanie. Co mówią o swojej misji
reklama

?


Kapitan Michał Kowalczyk i starszy sierżant Sławomir Kurzeja są żołnierzami 22 Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej. Na co dzień pełnią służbę w Jednostce Wojskowej 4161 w Kłodzku, ale w dorobku mają też prawdziwą walkę. O swoim udziale w szóstej i jedenastej zmianie polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie opowiedzieli Przemysławowi Ziemackiemu

Dlaczego zgłosiliście się na misję?

Michał Kowalczyk: Najważniejsza była chyba chęć zdobycia doświadczenia i wniesienie wkładu w realizację zadania stawianego naszej armii przez NATO, ale nie ma co ukrywać, że bycie na misji to również przygoda.

Sławomir Kurzeja: Dla żołnierza to normalne zadanie. Po to się go przecież szkoli. Na misji zdobywanie nowych doświadczeń jest nie do przecenienia. Mamy też poczucie, że będąc tam robimy coś dobrego, że pomagamy tamtejszym ludziom. Dzięki obecności wojsk koalicji, zwykli obywatele mogą normalnie żyć. Za rządów Talibów dziewczynki nie mogły na przykład chodzić do szkoły, bo reżim blokował szersze spojrzenie na świat. Teraz w Afganistanie jest dużo lepiej.

Michał Kowalczyk: Talibowie cały czas próbują oczywiście ograniczać zachodzące w Afganistanie zmiany. Podam przykład: Amerykanie budują szkołę, po kilku dniach Talibowie ją podpalają. Ich wpływy są na szczęście dużo słabsze, niż na początku interwencji. Obecność wojsk koalicji jest tam jednak wciąż potrzebna, chociaż teraz chodzi bardziej o wsparcie i wyszkolenie armii i policji afgańskiej.

Czy macie w dorobku dużo potyczek z Talibami?

Michał Kowalczyk: Każdy, kto był tam, szczególnie w pierwszych latach interwencji, ma sporo takich potyczek na koncie. Wdawanie się w kontakty ogniowe z przeciwnikiem podczas patroli jest rutyną. Również bazy, w których byliśmy, są niejednokrotnie ostrzeliwane rakietami, moździerzami, czy granatnikami. Świadomość przed wyjazdem na pierwszą misję i po nim jest zupełnie inna. Informowano nas oczywiście o zagrożeniu. Wiedzieliśmy, w co się pakujemy, ale zetknięcie się z realiami i tak było szokiem.
Sławomir Kurzeja: Najtrudniejszą, dla mojego plutonu, potyczką była ta z 19 lutego 2009 roku. Otrzymaliśmy zadanie udzielenia wsparcia ostrzelanemu patrolowi. Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce zostaliśmy zaatakowani przez rebeliantów i wywiązała się walka, w trakcie której zginął kolega z naszego plutonu.

Więcej w 187. wydaniu Gazety Kłodzkiej

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama