reklama
reklama

Jedno zdarzenie, dwa procesy karne

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Jedno zdarzenie, dwa procesy karne - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPo prawie 4 latach od przepychanki w kościele na Górze Iglicznej mieszkaniec Międzygórza usłyszy wyrok. Bystrzycka prokuratura oskarżyła go w ubiegłym roku o pobicie księdza. Wyrok w tej sprawie ma zapaść 26 października i jaki by nie był, na pewno nie zakończy gehenny młodego człowieka, bo już 17 listopada rozpocznie się kolejny proces. Tym razem Bartosz zasiądzie na ławie oskarżonych za obrazę uczuć religijnych.
reklama

Jedno zdarzenie, które trwało kilka minut, zaskutkowało dwoma procesami karnymi. - Z obawami czekamy na wyrok – mówi Maciej Horbowski, ojciec Bartosza. - Nie rozumiemy tego, jak można jednego człowieka sądzić dwukrotnie za to samo zdarzenie? - pyta retorycznie. A do zdarzenia doszło 24 grudnia 2016 roku. W wigilię Świąt Bożego Narodzenia Bartosz z kolegami poszedł na Pasterkę do kościoła na Górze Igliczna. W kościele tłumy, chłopak stał więc na zewnątrz. Po mszy wszedł do świątyni, a właściwie do jej przedsionka. Był w czapce, bo zmarzł. Nie przypuszczał, że kilka minut, jakie tam spędzi, będzie miało takie konsekwencje. Szarpanina z telefonem w tle W przedsionku kościoła doszło do szarpaniny. Co było powodem? Czapki na głowach u dwóch młodych ludzi, które z impetem zerwał ksiądz Andrzej, kustosz sanktuarium. Bartosz, zszokowany bezpardonowym zachowaniem duchownego, wyciągnął komórkę i zapowiedział, że nakręci to dziwne zajście. Ksiądz od razu ruszył do ataku i siłą wyrwał mu telefon. Zaczęła się szarpanina. Z jednej strony młody mieszkaniec Międzygórza, który bronił swojej własności, z drugiej ksiądz i kilku wspierających go parafian. Ksiądz zabrał telefon. Potem widać – bo wszystko zostało nagrane przez kamery monitoringu - jak z jeszcze jednym mężczyzną powalił Bartosza na posadzkę. Podwójne doniesienie Wezwana na miejsce policja dostała dwa zgłoszenia. Bartosz stwierdził, że ksiądz go pobił i zabrał mu telefon. Duchowny zgłosił, że to on jest ofiarą, bo napadła go grupa młodych ludzi. Policja pod nadzorem prokuratury prowadziła więc dwa śledztwa. To dotyczące naruszenia nietykalności cielesnej Bartosza i zabraniu mi telefonu szybko się zakończyło. - Prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie: najpierw w kwietniu, potem w czerwcu 2017 roku – mówi Maciej Horbowski, ojciec Bartosza. - W uzasadnieniu, powołując się na opinię biegłego, stwierdziła, że mogło dojść do naruszenia nietykalności cielesnej Bartosza, ale to stanowi występek ścigany z oskarżenia prywatnego. Prywatnie sprawy syn nie założył. Komórkę policja zwróciła. Niestety bez karty pamięci – dodaje mieszkaniec Międzygórza. Pierwsze umorzenie Zgoła inny finał ma doniesienie złożone przez księdza. To śledztwo po raz pierwszy zostało umorzone w czerwcu 2017 roku. Prawnik księdza złożył na to postanowienie zażalenie do sądu, ale kłodzki sąd pół roku później nie uwzględnił go. Podzieli stanowisko bystrzyckiej prokuratury, że nie ma podstaw do ścigania z urzędu kościelnej przepychanki. Po tym wyroku Bartosz sądził, że w końcu odetchnie, ale sprawa wrócił do ponownego rozpoznania, bo zażalenie księdza uznała Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. - Niewątpliwie ściganie czynu z artykułu 157 paragraf 2 KK odbywa się oskarżenia prywatnego, jednak prokurator może wszcząć postępowanie, jeśli wymaga tego interes publiczny – uzasadnia prokurator Małgorzata Krajewska. Drugie umorzenie Sprawa wróciła do prokuratury w Bystrzycy i... w czerwcu 2018 roku została umorzona po raz drugi. - Zachowanie Bartosza Horbowskiego spowodowało u pokrzywdzonego jedynie lekkie obrażenia ciała, a więc rozmiar wyrządzonej pokrzywdzonemu szkody nie był znaczny. W zakresie okoliczności podnieść należy, że do jego zaistnienia przede wszystkim przyczyniło się agresywne zachowanie księdza Andrzeja, który jako pierwszy, nie kierując werbalnej uwagi, że noszenie nakrycia głowy w świątyni jest niewłaściwe, agresywnie zerwał czapkę z głowy jednego z kolegów Bartosza Horbowskiego – argumentuje w postanowieniu o umorzeniu dochodzenia prokurator Anna Akerman. Niespodziewany finał Wydawało się że po drugim umorzeniu sprawa szarpaniny umrze śmiercią naturalna. Tymczasem w połowie 2019 roku, jak grom z jasnego nieba, Bartosz dostaje powiadomienie, że ta sama prokuratura, która dwukrotnie sprawę umarzała, teraz skierowała do sądu akt oskarżenia. Rozprawa w tej kuriozalnej sprawie ruszyła w grudniu 2019 roku. To jedna nie koniec, bo Bartosz otrzymał zawiadomienie, że został oskarżonym w sprawie o obrazę uczuć religijnych (chodzi o czapkę). Ta sprawa ma ruszyć w połowie listopada. Były procesy za paralizator i klechę Ksiądz Andrzej z Góry Igliczna przegrał w 2017 i 2018 roku dwie sądowe sprawy. W procesie karnym, jaki wytoczyła mu bystrzyca prokuratura, uznano go winnym i skazano na 10 miesięcy prac społecznych. Ksiądz poraził turystę paralizatorem. Duchowny przegrał także z Gazetą Kłodzką. Oskarżył dwóch dziennikarzy o znieważenie. Sąd uznał oskarżonych za niewinnych.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama