Kłodzko. Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, napisał do burmistrza Michała Piszko w sprawie kłodzkiej matrioszki, a właściwie kikuta, który pozostał po pomniku. Szef IPN-u proponuje wyburzenie "pomnika" zlokalizowanego przy ul. Daszyńskiego, bo to relikt komunistycznego zniewolenia Polski.
Pismo z IPN-u to pokłosie zabiegów radnego Stanisława Bartczaka, który od 2 lat nawołuje do wyburzenia kikuta, pomimo zapewnień burmistrza, że na pylonie powstaną zielone ściany (z roślin), na które Kłodzko dostało dotację w ramach Funduszy Norweskich. Nie będzie więc, po jego modernizacji, niczego, co wskazywałoby, że kiedyś był to pomnik poświęconego Armii Czerwonej.
Trzy w jednym
Pierwotnie stał tam pomnik pruskiego generała Friedricha Wilhelma von Götzen, wzniesiony w 1902 przez ówczesnych mieszkańców Kłodzka. W 1949 roku obelisk został zalany betonem i przerobiony na pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej, zwieńczony czerwoną gwiazdą. W 1990 roku został przekształcony na 13-metrową kolumnę szklaną z logotypem głównego sponsora inwestycji – PZU. Dlatego pomnik nazywany był matrioszką - mieścił 3 różne pomniki w jednym. Teraz ma być słupem zieleni. O ile nie zamieni się w gruz.Zobacz również: Ukradli dwa auta z niemieckiej wypożyczalni. Wpadli na terenie naszego powiatu - film
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.