reklama

Kończy się epoka wytapiania szkła w Szczytnej

Opublikowano:
Autor:

Kończy się epoka wytapiania szkła w Szczytnej - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości
Reklama lokalna
reklama

Robię kilka zdjęć wyburzanej Huty Szkła Kryształowego Sudety. Jakiś przechodzień, starszy pan, macha z rezygnacją ręką mówi mi, że to koniec dawnej Szczytnej. On też pracował w Sudetach, ale nie chce o tym opowiadać. - Nie mogę, bo od razu coś mnie za serce chwyta, a jestem już w takim wieku, że na zdrowie lepiej uważać - mówi łamiącym się głosem i odchodzi zrezygnowany. Morze gruzu Kierując się drogowskazami, idę w stronę huty. Przez otwartą na oścież bramę widać spychacz i koparkę wyburzające i wyrównujące teren. Po zakładzie, w którym pracowały całe rodziny, niewiele już zostało. Dokumentuję gruzowisko moim Canonem. Wtedy podchodzi jakiś budowlaniec. Pewnie mnie przegoni, bo wlazłem na teren prywatny - przewiduję. Okazuje się jednak, że mężczyzna jest przyjaźnie usposobiony. - Wiem, że wyburzam symbol miasta, że tu pracowały całe rodziny, ale takie jest życie - stwierdza prawie filozoficznie. Mówi, że właściciela huty nie ma na miejscu, że jest gdzieś daleko, prawdopodobnie w Warszawie. - A moja firma dostała zlecenie, aby to wyburzyć. Wszystko jest zgodnie z prawem, mamy pozwolenia - dodaje i odchodzi do swojej koparki. Stoję jeszcze chwilę i patrzę na pobojowisko. Uświadamiam sobie, że widziałem piece hutnicze w polanickiej Barbarze i strońskiej Violetcie, a tych ze Szczytnej nigdy. Smutne jest to, że już ich nie zobaczę. Pozostał sklepik Zaledwie pięćdziesiąt metrów od bramy wyburzanej huty Sudety znajduje się przyzakładowy sklepik z kryształami. Kieliszki i karafki, wazony i patery, talerzyki i popielniczki. Pytam czy to wyroby z miejscowej huty. - Większość - odpowiada ekspedientka. Ona też, zanim trafiła do sklepu, przepracowała w hucie 35 lat. Była zdobnikiem. - Na przykład ten piękny, bogato zdobiony wazon może pan kupić za 320 zł. To wyrób z nieistniejącej już huty - pokazuje. Kobieta przyznaje, że żal jest jej patrzeć na wyburzanie, bo to przecież historia miasta, choć z drugiej strony od roku nic już w Szczytnej nie produkowano. - Jeśli te budynki miałyby stać puste i przez lata zamieniać się w ruinę to chyba lepiej, że je wyburzono, bo jak będzie pusty plac to może pojawi się jakaś inna firma i da ludziom pracę - mówi. Przyjeżdżali, teraz wyjeżdżają Wychodząc ze sklepiku trafiam na Jana Lisowskiego. On też przepracował w Sudetach 35 lat. Był wytrawiaczem. Oszlifowane kryształy polerował chemicznie w kwasie chlorowodorowym, aby nabrały odpowiedniego połysku. Więcej w najnowszym wydaniu Gazety Kłodzkiej nr 253.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama