Fałszywe zeznania

W połowie września Prokuratura Rejonowa w Świdnicy wszczęła śledztwo o możliwości popełnienia przestępstwa. Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło w sierpniu tego roku. Chodzi o składanie fałszywych zeznań przed sądem. Zdaniem zawiadamiającego, ks. Andrzej miał złożyć fałszywe oświadczenie w Sądzie Rejonowym w Świdnicy podczas procesu, jaki duchowny wytoczył dziennikarzom Gazety Kłodzkiej. Stwierdził wtedy, pouczony wcześniej o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, że nie poraził turysty paralizatorem. Tymczasem w procesie karnym, jakim duchowny miał w Kłodzku, został skazany za porażenie paralizatorem na 10 miesięcy ograniczenia wolności. - Na razie postępowanie prowadzone jest w sprawie - mówi Marek Rusin, szef świdnickiej prokuratury. Incydent z paralizatorem wydarzył się 12 czerwca 2016 roku. To wtedy ks. Andrzej, rektor sanktuarium na Górze Iglicznej (gmina Bystrzyca Kł.), poraził 37-letniego mieszkańca powiatu średzkiego. Dlaczego? Bo turysta, razem z rodziną i znajomymi wszedł na terem przykościelny z małym pieskiem rasy york. Duchowy został za to prawomocnie skazany na 10 miesięcy ograniczenia wolności (ma pracować społecznie). Ma też zapłacić porażonemu paralizatorem turyście 10 tys. zł. Ksiądz przegrał również z dziennikarzami Gazety Kłodzkiej, których oskarżył o znieważenie (poszło o słowo klecha użyte w tekście, w którym opisaliśmy sprawę z paralizatorem).