reklama

Emisja z siebie

Opublikowano:
Autor:

Emisja z siebie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPorządni aktorzy używają do nazwania swojej pracy określenia - emitować z siebie. Naturalnie trzeba mieć co. Ciekawa i nośna metafora. Spróbujmy ją odnieść do paru osób i spraw, które pojawiają się w tym miejscu.
Reklama lokalna
reklama

Wybranych nie tylko z obecnie gorących tematów. Po dwuczęściowej próbie przesunięcia naszego zainteresowania listem do braci biskupów w stronę twórczego podpatrywania prawosławia, czas na bieżące zmartwienia. Zasadnicze to to, kiedy zaczną wędrować przez Polskę imigranci arabscy, afrykańscy i europejscy? Jak liczną grupą obdzieli nas Unia na dłużej? Od jakiegoś czasu media zapraszają często do rozmowy o tej sprawie Miriam Shaded - młodą osobę, która kierując fundacją, pomaga rodzinom syryjskim znaleźć miejsce, spokój i czasowe utrzymanie w Polsce. I nie ukrywa, że są to tylko chrześcijanie. Naturalnie natychmiast pojawiają się publicystycznie formułowane pytania - jak to, dlaczego tak, czemu tylko chrześcijanie itp.? Odpowiedzi są spokojne, wyważone, trochę też, nie ma co ukrywać, publicystyczne/polityczne. Chrześcijanie wszystkich wyznań (Miriam jest prezbiterianką) są najbardziej narażeni na męczeństwo, najtrudniej im uciec, bo są niebogaci. Pani prezes nie ukrywa też pytań o przyczyny exodusu takiej ilości mieszkańców z terenów muzułmańskiego kręgu religijnego w stronę Europy, a nie w kierunku równie bogatych (i bogatszych) krajów arabskich. Przecież je sobie wszyscy zadajemy, poszukujemy odpowiedzi. Emanuje z niej i jej wypowiedzi zarówno przekonanie, że robi dobre rzeczy, także bez względu na oceny wyboru konkretnego sposobu i kierunku działań. Wyprzedziła niedzielny apel Franciszka. Co my na to? Na jedno i na drugie. Przypomnę tylko, że apel papieża to prośba o przyjęcie przez każdą parafię, zgromadzenie, sanktuarium jednej rodziny. Zobowiązujące. Jaka to byłaby wówczas emisja z nas? Trudne, wymagające zadanie. I nie ma co ukrywać, że należałoby mieć do tego upór biblijnej Rut, która do swojej teściowej, namawiającej synową do łatwiejszego wyboru, do przerzucenia odpowiedzialności na innych, wypala: nie nalegaj i tak mnie nie zniechęcisz. I robi swoje, już później we współpracy z Noemi. Mądrość, dobre emocje i obok praktyczne podejście do kłopotu. A swoją drogą Rut - obca, imigrantka wśród Izraelitów, to wzór dopasowania się, włączenia się do innej, dotąd obcej kultury i religii. Możemy mieć nadzieję na to, że wzorcowe, ale też te nasze własne emisje siebie sprawią, iż poradzimy sobie wzajemnie z uchodźcami? Oni z kolei przyjmą za swój, stopniowo (inkulturowo) podawany zasób akceptowalnych zachowań, tradycji, przepisów. A może to kolejna felietonowa naiwność?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama