Tak więc prosta refleksja: a kogo dziś umieścilibyśmy na wyznaniowym plafonie? Dziele, które mogłoby nas pozytywnie budować. Tu i teraz. Kogo zaproponowalibyśmy artyście malarzowi? Spośród takich osób, które na to zasługują i do tego są w zasięgu naszej uwagi czy pamięci. Powiada się, że kto ma pomysł, niech pierwszy proponuje. Dobrze. Spróbuję. Jednak nie na zasadzie wyliczenia konkretnych osób – kandydatek i kandydatów na umieszczenie ich na wysokościach, a bardziej na rozpisaniu cech pretendentek/ów. Jakie to cechy? Dość łatwo je wymienić. W takim porządku, w jakim doświadczamy codzienności. Na początek. Posłuszne i zaangażowane dziecko, uczeń, pracownik, szef. Ale też mądry buntownik, niezgadzający się na niesprawiedliwości, na decyzje durnych dorosłych, niegodziwców albo niszczycieli ludzi, zwierząt i świata. Działa, postępuje, pracuje tak, żeby najważniejsze było dobro innych, nie własne. Możliwe? Zaufajmy, że ktoś taki istnieje. Po drugie, musi to być człowiek, który postępuje wbrew modzie i przeciw łatwym wyborom. Nie tłumaczy swoich pokoślawionych wyborów i uległości wobec obecnych władców koniecznością utrzymania siebie, bliskich. Możliwe? Możliwe coraz mniej. Priorytetem uczyniliśmy pracę i „utrzymanie się”. Pokrętne nawet samo określenie. Bo to „utrzymanie się” dotyczy jedynie powierzchni, głębiej zostaje już tylko bagno. I dalej wyliczajmy cechy dla proponowanych przez nas kandydatów. Ma prawo i często to robi, w kontaktach z tymi, którzy łatwo się poddali, żeby zwrócić im uwagę. Do powiedzenia wprost – to niegodziwe co robisz! To boli, zamyka znajomości. Nasz kandydat będzie więc towarzysko człowiekiem zadżumionym. Samo spotykanie się z nim będzie też podejrzane i niepoprawne, bo przecież i szefowi (zanim ten go wyrzucił) powiedział wprost to, co mu się należało i na co sobie zapracował (albo naleniwił – jakie potrzebne słowo!). Obrona wartości to następna wielka cech kandydatki/a. Wartości wielu i do tego różnych. W sferze codziennej – świeckiej i niecodziennej – świętej. Bez ustępstw. Jak powiada w jednym ze swoich opowiadań Luigi Pirandello, ludzie (w tym święci) bez względu na okoliczności nie pozwolą na zrealizowanie niegodziwych zamierzeń. I trzeba mieć nadzieję, że czas im dopomoże. Pisze o nazistach, że niszczenie przez nich książek, robienie z kultury tuby propagandowej nie udało się. Bo byli wśród podporządkowanych i wyrzuconych tacy, którzy w głowach mieli całe biblioteki cytatów albo pokątnie organizowali działania niezależne od władzy. Ludzie z charyzmą i dobrą ideą. Takich właśnie zgłaszajcie PT Czytelnicy.
Zaproponujcie swoich kandydatów, niech staną do dobrych zawodów. Wspierajcie ich swoimi opiniami.
PS. Organizatorzy castingu mają swoje kryteria, wzorce, ba, nawet model zachowania wzięty z różnych miejsc i doświadczeń, np. programów telewizyjnych czy wypowiedzi na forum, a które według zasady mediów brzmią: im bardziej jesteś przykry dla osoby startującej w wyborze, tym oglądalność widowiska większa. Tego nie chcemy, więc proszę o poważne kandydatury.
Mieczysław Kowalcze*
*O autorze
Polonista, historyk, dziennikarz, pedagog w pracy i życiu. Od wielu lat związany z Zespołem Szkół Społecznych oraz Kłodzkim Towarzystwem Oświatowym. Autor i współtwórca wielu wydawnictw i publikacji. Zupełnie od niedawna działacz Klubu Otwartej Kultury. Niemożliwe jest go nie znać, taki z niego społecznik. Lubiany i szanowany przez wszystkich. Ale skromny, więc na tyle o nim wystarczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.