Świadek wypadku, bez namysłu wskoczył w nurt Białej Lądeckiej na ratunek kobiecie.
23-letnia kobieta w ciągu kilku sekund znalazła się na środku wezbranej rzeki. Prowadzone przez nią Renault Laguna wyleciało z drogi krajowej nr 33. Z pomocą ofierze ruszył Adam Kopoński (na zdjęciu). 40-letni mieszkaniec Bystrzycy Kłodzkiej wskoczył do wezbranych wód Białej Lądeckiej, dopłynął do samochodu, chwycił przerażoną kobietę i szczęśliwie doholował ją do brzegu. Te dramatyczne wydarzenia rozegrały się w sobotę, 17 maja, w Żelaźnie. - Auto płynęło z prądem bardzo szybko. Dziewczyna krzyczała przez otwarte okno samochodu: ratunku, nie umiem pływać – relacjonuje Kopoński. – Biegłem wzdłuż brzegu ponad 100 metrów. Oddałem komuś do przypilnowania bluzę i telefon, a potem wskoczyłem do wody – dodaje. W tym czasie do akcji ratowniczej wyjechało 7 wozów z 4 jednostek straży pożarnej. Wydarzenia rozgrywały się jednak nie wciągu minut tylko sekund. Gdy strażacy dotarli na miejsce wypadku, ofiara i jej wybawca byli już szczęśliwie na brzegu. - Gdy dopłynąłem do auta od razu chwyciłem za drzwi. Dziewczyna wyszła i uczepiła się mnie. Potem płynęliśmy z prądem. Trzymałem ją lewą ręką, a prawą odpychałem nas w kierunku brzegu – opowiada Kopoński. Ofiara, mieszkanka gminy Lądek- Zdrój, wyszła z wypadku bez fizycznych obrażeń. Była jednak w szoku. Załoga karetki pogotowia przebadała ją na miejscu. Potrzeby przewiezienia do szpitala nie było. Zatopiony do połowy okien wrak zatrzymał się przy lewym brzegu dopiero pół kilometra od miejsca, w którym do niej wpadł. Strażacy wyciągali wrak przez półtorej godziny.
Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Kłodzkiej" nr 243.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.