reklama

Banecki: List do "wielokropka"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Banecki: List do "wielokropka" - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzeczytaj, co napisał Jacek Banecki. 
Reklama lokalna
reklama


- Miasto albo utraciło albo zaraz utraci płynność finansową i władze kombinują jak tylko mogą, żeby to nie wyszło na jaw. - napisał Jacek Banecki, jeden z najaktywniejszych forumowiczów Klodzko24.eu w liście przesłanym na redakcja@klodzko24.eu

W dyskusji o bezrobociu w powiecie, jeden z urzędowych optymistów, a także zadeklarowany miłośnik i głosiciel chwały pani radnej Danuty Kołt napisał coś takiego:

"Napisane przez ......, luty 08, 2013

Panie Jacku ma Pan prawo do krytyki wiem boli kryzys i trzeba jakiegoś kozła znaleźć i pojechać po nim ok takie prawo demokracji .Panie Jacku czy na pewno nic dobrego ta władza i Radna Danuta nie zrobiła?"

Ponieważ odpowiedź w komentarzu byłaby albo niepełna albo za długa powstał poniższy tekst.

Trudno, sam tego chciałeś "Grzegorzu Dyndało". Wprawdzie od dłuższego czasu nie chce mi się powtarzać truizmów, ale widocznie "jest zapotrzebowanie" skoro wypisujesz takie androny.

Po pierwsze: nie chodzi o znalezienie kozła ofiarnego tylko o wyeliminowanie błędów i nieodpowiedzialnych ludzi tak, aby w przyszłości znowu nie znaleźli się zdziwieni tym, że "woda jest mokra".

Po drugie - kryzys zawsze boli, ale ten akurat mnie (i podobnych do mnie) boli mniej, ponieważ już coś takiego co najmniej raz przeszliśmy. Strasznie bolał kryzys po "bańce internetowej", kiedy to naiwnie ekstrapolowałem swoje bieżące przychody daaaleko w przyszłość. Okazało się, że kiedy nadeszło "spowolnienie" lat 2000-2002 moje dochody spadły prawie o połowę, a kredyty … niestety nie. Nauczyło to mnie i jak widać wiele firm w Polsce, a także Kłodzku, żeby jeść łyżką, a nie chochlą i nie zakładać, że koniunktura oraz wzrost będą trwały wiecznie. Trzeba odkładać forsę, szukać źródeł tańszego niż kredyty kapitału i nie bazować na bieżących przychodach, bo mogą się zmienić bardzo gwałtownie. Na ten kryzys byliśmy więc przygotowani.

Cięliśmy koszty już od 2009 roku, a w latach 2010-2011 zamknęliśmy największe inwestycje, teraz możemy spokojnie patrzeć w przyszłość i dalej rozbudowywać sieć, a nie tylko panicznie szukać kasy na spłatę kredytów za "niegdysiejsze śniegi".

Piszę o tym, ponieważ już dziecinnie nie przenoszę swojego zachowania na innych, a zwłaszcza na urzędników i samorządowców, którzy w tym samym czasie postąpili w Kłodzku szczególnie nierozsądnie. Dlatego uważam, że trzeba ciągle pilnować "mycia rąk", żeby nie dawać miejsca do popisu zwolennikom "rąk drugiej czystości".

Najpierw, co prawda jeszcze przed upadkiem Lehman Brothers i wybuchem całego bajzlu z kryzysem, w 2008 roku, na fali kończących się prawnych możliwości budowy marketów powyżej 3000 m2 (co potem i tak uległo zmianie), na łapu capu zatwierdzono inwestycję Galeria Twierdza Kłodzko. Nie policzono konsekwencji finansowych ani wpływu na lokalny rynek pracy. Argumenty były (z obydwu stron) czysto populistyczne, że ludzie "chcą marketów", że to nowoczesność, że Kłodzko się rozwija albo, że "Niemcy nas wykupią" lub "tak nie robi prawdziwy Katolik". Pisałem wtedy w Głosie Kłodzczan o tym, jak takie markety, nawet mniejsze, wpływały na upadek małych i średnich firm

w Wielkiej Brytanii (bo akurat opublikowano dokument UK Chamber of Commerce na ten temat).

Wpływ ten, w kraju z tak rozwiniętym handlem detalicznym jak Wlk. Brytania, był porażający, w obrębie do 25 mil (do 40 km) znikało praktycznie nie tylko 60-70% małych i średnich firm handlowych ale także usługowych.

Nic innego nie stało się w Kłodzku, można nawet stwierdzić, że negatywny wpływ GTK był o wiele większy w powiecie niż w samym mieście.

Miasto, gdzie największe dwie grupy "przychodowe" stanowili szeroko rozumiani "budżetowcy" (urzędnicy, nauczyciele i lekarze) oraz drobny, bardzo drobny handel, zostało zbombardowane wielką "blaszanką" zwaną dumnie Galerią Handlową. Wszyscy się cieszyli, marudziły tylko "durne baby z targowiska". W perspektywie roku spadły przychody z PIT o około 2 mln zł, a przychody te to jedna z największych kwot po stronie "Ma" w budżecie miasta. Udało się je odbudować dopiero po 3 latach. Praktycznie na trwałe zniknęła samodzielna grupa obywateli zarabiająca, wprawdzie najprostszym ale właśnie dlatego wymagającym największej ochrony sposobem, czyli handlem detalicznym. W Kłodzku praktycznie już nie ma małych, niezależnych sklepików. Nawet w tzw. spożywce dominują "Żabki" lub "Aligatory". Grupa urzędnicza została sama ze sobą ponieważ przy okazji "inwestycji w przyszłość" wywalono do śmietnika to co jest podstawą bogactwa każdej wsi, miasteczka i miasta. Własny, przynoszący przychody zarówno mieszkańcom jak i władzom - HANDEL. To prawda stara jak świat, a przynajmniej od czasów Fenicjan. Jednakże lokalne, kłodzkie władze uczą się jej z oporami, dopiero teraz i to z reguły w wielu, najczęściej przegrywanych, procesach sądowych. Co najboleśniejsze skutkują dopiero groźby ze strony obywateli, ponieważ próby negocjacji najczęściej zbywane są niczym.

Wracając jednak do ekonomii - w pierwszy rok kryzysu na świecie weszliśmy z nową galerią i zwiększonymi wydatkami na płace w urzędzie miejskim (wzrost o około 10 mln w ciągu 3 lat). Kwota wydatków płacowych sięga prawie 1/3 całości wydatków budżetowych miasta w ciągu roku. Jest to obecnie, o ile mnie pamięć nie myli 26 mln zł. Mamy więc już dwa elementy negatywne, spadek przychodów plus znaczny wzrost wydatków. Jakby tego było mało już w samym epicentrum kryzysu, po wzroście kursu franka i aferach z opcjami walutowymi, władze miejskie zabrały się za najdroższy projekt, praktycznie w całości finansowany kredytem, czyli za miejski basen.

Efekt - w rok 2013 miasto weszło z oficjalnym zadłużeniem budżetu na 42-45 mln zł czyli ok 50-55% dopuszczalnej normy, bez perspektyw na wzrost przychodów chociażby z nowo powstających firm handlowych i z rosnącymi kosztami zadłużenia. To jednak tylko część prawdy, budowa basenu spowodowała zadłużenie praktycznie wszystkich miejskich spółek - córek, od KCKSiR zaczynając przez ZAMG (największa kwota) na Wodociągach Miejskich kończąc.

Co chwila dobiegają nas informacje o różnego rodzaju "operacjach" księgowych typu sprzedaż gruntu pod hotel "śmieciarzom" czy też wykupie gruntów miejskich przez … spółkę miejską. Nieformalne informacje o "czkawce" z płatnościami w ZUS trwającej już od połowy zeszłego roku plus to co napisałem powyżej są dla mnie jednoznaczne. Miasto albo utraciło albo zaraz utraci płynność finansową i władze kombinują jak tylko mogą, żeby to nie wyszło na jaw. Wystarczy podsumować 45 mln w budżecie, około 20-21 mln w ZAMG i do 10 mln w Wodociągach. Mamy 75-76 mln zadłużenia przy budżecie realizowanym na poziomie 78-82 mln. To prawie 99% całości przychodów miejskich. I proszę mi nie pisać, że ZAMG czy Wodociągi są osobnymi spółkami. Mają 100% udziałów miejskich, a opłaty za czynsz i za wodę płacą w nich ci sami kłodzczanie, co wszelkie inne opłaty lokalne. W tym ci, których PIT'y poleciały na łeb na szyję w latach "wspaniałego rozwoju miasta".

Podsumowując - nierozsądne, tchórzliwe i populistyczne rządy kończą się w najgorszym przypadku sporym długiem publicznym, a w najgorszym bezprawnym sięganiem do kieszeni najsłabszych, że o innych formach "nacisku" nie wspomnę.

Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Pani Danuty Kołt - otóż radna Kołt tak wychwalana przez "…….." jest teraz przewodniczącą Komisji Budżetu, Finansów i Polityki Gospodarczej Rady Miejskiej w Kłodzku, czyli głównego ciała kontrolnego związanego w pilnowaniem aby nasz wspólny majątek nie był marnowany, niszczony, zastawiany i rozkradany.

Moim zdaniem Komisja ta co najmniej od 4 lat nie wypełnia swoich obowiązków zgadzając się na coraz to większe zadłużenie miasta.

I na koniec - masz rację prawo do krytyki to moje demokratyczne prawo, a co gorsza obowiązek ponieważ uważam, że nawet wtedy kiedy współobywatele chcą grupowo zrobić głupotę albo, co gorsza, wyrządzić sobie krzywdę, trzeba o tym głośno mówić, bo taki jest obowiązek ludzi wykształconych.

Chociażby dlatego, żeby na pytanie dzieci "Tato gdzie byłeś kiedy ci durnie pakowali nas w ten pasztet" móc odpowiedzieć "Ostrzegałem, ale, niestety, nie chcieli słuchać".

Natomiast na pytanie czy obecna władza zrobiła coś dobrego odpowiem tak: w sensie ekonomicznym nie, ponieważ zadłużyła nas wszystkich tak jak Gierek, często marnując pieniądze; w sensie rozbudowy infrastruktury miejskiej byłbym na tak gdybyśmy mieli do czynienia tylko z kredytem na basen, chociaż i tak uważam, że rozwój nie polega na kupowaniu gadżetów za kredyty.

Wielki “+” natomiast należ się tej władzy za rozbudzenie lokalnej świadomości obywatelskiej, chociaż nie wydaje mi się, żeby akurat ta władza w Kłodzku była z tego zbytnio zadowolona.

Mam nadzieję, że doczytałeś do końca Grzegorzu Dyndało vel wielokropku i nie będziesz mi więcej zadawał tak oczywistych pytań.

 

Z poważaniem

Jacek Banecki


Poglądy przedstawione w powyższym tekście są subiektywną opinią autora i mają na celu wyłącznie zarysowanie proponowanych przez niego idei. Wszelka pojawiająca się w nim krytyka dotyczy działań i opinii, nie osób.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama