Kłodzki Alfabet według Oktawca
Krzysztof Oktawiec, rozpoczyna publikowanie na Klodzko24.eu swojego alfabetu. Na początek o anonimowości...
Pomysł na felieton przyszedł nagle i niespodziewanie. W moje ręce wpadł tekst jednego z lokalnych dziennikarzy zatytułowany „Pieniacze w białych rękawiczkach”. Dzielny dziennikarz, (z gazety, której nazwy nie przytoczę ze względu na możliwość posądzenie mnie o kryptoreklamę), spłodził materiał o odważnych anonimach. Inaczej pisząc - o osobach, które anonimowo walczą z innymi. Jak ich poznać? Wystarczy zapytać o imię i nazwisko, a z miejsca zaczną się pocić, albo jąkać, ich wzrok stanie się rozbiegany, z opanowanych stają się agresywni. Słowem – tacy butni... tchórze, których jakby więcej. Tak piszę ów redaktor. I w 100 % zgodziłbym się z kolegą po piórze, gdyby nie jedno ale. Ten dzielny tropiciel uczciwości podpisał się pod materiałem jako Szyderca. Czyżby zabrakło mu odwagi na podpisanie się z imienia i nazwiska? Czyżby jego wzrok stał się rozbiegany? Może zaczął się pocić? A może tylko zaczął się zwyczajnie jąkać?
Dajmy jednak spokój mediom schyłkowym i skupmy się na anonimowości w wymiarze lokalnym. Anonimowość tę podzieliłbym na trzy kategorie. Jedną z nich jest anonimowość alkoholików (w skrócie AA), która dziś się jednak zajmować nie będziemy (W tym momencie dwie osoby ze „świecznika” kłodzkiej władzy odetchnęły z ulgą). Przyjrzyjmy się pozostałym kategoriom. Anonimowość urzędnicza, bo o niej będzie mowa, jest niezbędna do funkcjonowania mediów. Anonimowość ta wynika z chęci i potrzeby ujawnienia wykrytych nieprawidłowości. To jest tak zwane „dziennikarstwo śledcze”, które w rzeczywistości polega głównie na odebraniu przez dziennikarza materiałów od osoby życzliwej. Oczywiście życzliwej nam (mediom) a nie swojemu szefowie, burmistrzowi czy koledze za biurka, który zarabia 7.600 brutto. Osoby te (zwane wiewiórkami lub donosicielami) zazwyczaj pragną pozostać anonimowe. W dużej mierze wynika to ze skromności i uczciwości tych osób. Czasem jednak jest podyktowane obawą o swoją pracę, stanowisko czy po prostu o opinię wśród kolegów. Dzięki jednak tym ludziom, do mediów przecieka mnóstwo informacji o nieprawidłowościach w Wodociągach Kłodzkich, w KCKSiR, w Ratuszu i innych miejscach. Ich anonimowość jest potrzebna i zrozumiała. Media musza chronić ją bezwzględnie, a oni sami niech się nie ujawniają, bo to jest w interesie nas wszystkich.
Mamy także anonimowość internetową (to ta trzecia kategoria) Powszechnie i tłumnie występującą na forach, stronach i w komentarzach. Jest ona wszechobecna i uciążliwa. Uniemożliwia normalny dialog i wymianę poglądów. W przypadku Kłodzka i zbliżającego się referendum jest ona niezwykle rozbudowana po stronie obrońców obecnej władzy. Co jest wielką ciekawostką. Bo o ile po stronie przeciwników rządzących jest kilka osób podpisujących się w sposób rozpoznawalny, to obrońców burmistrza Bogusława Szpytmy i jego radnych, nie da się zidentyfikować. Nikt nie odważył się do tej opory bronić władzy z imienia i nazwiska. To niesamowite, że żaden z radnych nie chce wystąpić publicznie w obronie, że żaden urzędnik nie chce zaimponować swojemu pryncypałowi obroną wartości którym służy. Widocznie przeczuwają wynik głosowania. I tym wszystkim - ukrytym w Internecie pod pseudonimem - dedykuję słowa Franza Maurera z „Psów” – Nie chce mi się z Tobą gadać.
Krzysztof Oktawiec*
*Krzysztof Oktawiec (lat 38) - magister Politologii i Nauk Społecznych ze specjalizacją dziennikarską, studia podyplomowe Audyt i Kontrola Wewnętrzna w Gospodarce i Administracji, audytor II stopnia, pracownik samorządowy, radny dwóch kadencji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.