Wiem, że portal Kłodzko24 jest lokalnym i powinienem pisać o sprawach nam bliskich, ale zacznę od kwestii dawnej (lata 70-te) i ogólnopolskiej, a skończę na naszym kłodzkim podwórku. I jak zwykle nie zabraknie odniesienia do naszej najbliższej władzy. Felieton został zainspirowany „Dialektyką głupoty” spisywanej przez sympatycznego kolegę Mirosława Cz. A ponieważ pisuje on do wąskiego grona internetowych czytelników, na pewno wybaczy mi posłużenie się jego przemyśleniami.
Kilka tygodni temu, media krajowe odtrąbiły z radością, że spłacono ostatni kredyt zaciągnięty na rzecz polski za rządów Edwarda Gierka. Ton wielu wypowiedzi sugerował, że pieniądze te zostały przejedzone lub rozkradzione. W najlepszym przypadku wydane na nietrafione inwestycje. Zobaczmy, co ma do powiedzenia specjalista. Entuzjasta i apologeta Gierka, ale jednocześnie rzetelny ekonomista prof. Paweł Bożyk, który napisał w „Przeglądzie” o długach Gierka. Pisze brutalną prawdę, bardzo niewygodną dla „balcerowiczów” i innych pseudoliberalnych budowniczych trzeciej RP.
Dowodzi - pokazując liczby - że długi „Gierka” nie były do końca jego, lecz w dużej mierze też m.in. konsekwencją bojkotu i sekowania Polski po wprowadzeniu stanu wojennego. Ponadto długi te, przeliczone na dzisiejsze dolary były zdecydowanie niższe niż ich nominalna wartość i były spłacane prawie regularnie wraz z odsetkami. Ale najistotniejsze jest to, że według Bożyka pieniądze z gierkowskich kredytów były wydane sensownie. Pobieżny spis inwestycji, sporządzony przez autora teksu, wygląda tak: „W latach 70-tych zbudowano 557 nowych przedsiębiorstw, w tym 71 fabryk domów, 10 fabryk mebli, 16 fabryk odzieżowych, 18 zakładów mięsnych, 14 chłodni, 7 fabryk samochodów i ich części, 10 zakładów elektronicznych, 5 cementowni, 5 kopalni węgla kamiennego, 7 elektrowni, 9 elektrociepłowni, 9 zakładów hutnictwa żelaza i metali nieżelaznych. Zelektryfikowano ok. 2 tys. km linii kolejowych; twardą nawierzchnię uzyskało 10 tys. km dróg. Zbudowano prawie w całości polską energetykę, w tym elektrownie węglowe – Bełchatów (4400 MW), Kozienice (2600 MW), Jaworzno (1200 MW), Dolna Odra (1800 MW), Rybnik (1800 MW), Połaniec (I blok) oraz wodne w Żarnowcu (700 MW), Włocławku (160 MW), które wciąż dostarczają połowę zużywanego w Polsce prądu.”
Można by tu dyskutować, czy wszystkie powyższe i pozostałe inwestycje wykonywane za pieniądze z pożyczek były trafione, ale bez wątpienia przyniosły miejsca pracy, unowocześniły kraj i ruszyły gospodarkę w tamtych trudnych czasach dla Polski. Wróćmy jednak do współczesności. Z bólem budujemy drogi i autostrady. Firmy nie mają możliwości i środków skończyć zaczętych inwestycji. Pobudowaliśmy stadiony, do których trzeba dopłacać, a ich prezesi zarabiają w liczbach 6 cyfrowych. Nie możemy zbudować obwodnicy, bo ktoś nakreślił linię drogi przez tereny zamieszkałe przez jakieś żaby lub inne gacki. Na rok 2013 GDDKiA zapowiedziała 400 km nowych tras. Możemy być pewni, że jak dojdzie do 250 km to będzie duży sukces. Polskie koleje, które są bardziej poszatkowane spółkami niż kapusta na bigos, co chwilę zaskakują czymś podróżnych. I to niekoniecznie pozytywnie.
Wskoczmy na koniec jeszcze do naszego ogródek. Zamykane kilkanaście lat temu kopalnie próbuje się wcisnąć obcemu kapitałowi. Elektrownia w Młotach, mimo boomu na tanią energię, nie potrafi być sfinalizowana. Kilka lat temu oddano polanicki szpital do użytku. Budowa trwała 20 lat. W odległości 7 kilometrów funkcjonuje kłodzki szpitalny moloch. Obie jednostki muszą rywalizować ze sobą. Której to wyjdzie na dobre? Kłodzko zaciągnęło i zaciąga kredyty. Jest tego już kilkadziesiąt milionów, które mieszkańcy będą spłacą tak długo, jak gierkowskie pożyczki. Kłodzkie pożyczki poszły jednak na wydatki bieżące, wynagrodzenia i kilka wątpliwych inwestycji. Wątpliwych z punktu widzenia zatrudnienia, przeznaczenia, funkcjonalności i przydatności dla kłodzczan. Co więcej, słyszy się, że miasto idzie twardo w budowę kolejki gondolowej między twierdzami. Kolejką dojedziemy z Małej Twierdzy na szczyt … głupoty chyba. Bo ciężko mi znaleźć uzasadnieni w jaki sposób ta inwestycja, mająca kosztować grubo ponad 10 milionów złotych przysporzy się miastu. Niedawno jakiś cymbał grzmiący, posługujący się pseudonimem Marta napisał/a na jednym z kłodzkich portali internetowych, że kłodzka kolejka gondolowa powinna brać przykład z kolejki w Świeradowie Zdroju. To wyjaśniam prosto i przyjemnie. Po pierwsze - w kolejkę w Świeradowie zainwestował Sobiesław Zasada – chyba znana postać? Po drugie - kolejka w Świeradowie ma 2400 metrów i dojeżdża się nią do miejsca, z którego są widoki latem i można zjechać na nartach zimą (wysokość 1060 metrów n.p.m.). Po trzecie - zarówno na dolnej jak i na górnej stacji kolejki w Świeradowie są atrakcje. W kłodzku atrakcje są pod kolejką. Reasumując, jeśli przyjdzie biznesmen chcący postawić linię kolejki miedzy twierdzami i znajdzie sposób na ściągnięcie turystów do miasta – jestem za. A póki co, to budowa kolejki z pieniędzy podatnika i samorządowych kredytów i pożyczek jest po prostu głupotą. I to przez duże G.
Krzysztof Oktawiec*
*Krzysztof Oktawiec (lat 38) - magister Politologii i Nauk Społecznych ze specjalizacją dziennikarską, studia podyplomowe Audyt i Kontrola Wewnętrzna w Gospodarce i Administracji, audytor II stopnia, pracownik samorządowy, radny dwóch kadencji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.