Alfabet Oktawca: F jak frekwencja

- Wykonanie budżetu za cały rok pokaże prawdę, a szanse na wykonanie dochodów w takiej wysokości są mizerne. Wręcz niemożliwe. Przynajmniej bez sprzedaży koncesji na Wodociągi i sprzedaży nieruchomości za blisko 8 milionów - pisze Krzysztof Oktawiec.

Referendum wprawdzie już za nami, ale ciszy nie będzie nad kwestiami nieprawidłowości i wątpliwości wokół kłodzkiej władzy. Trwa wyjaśnianie przez organa sprawiedliwości, kto podszył się pod lokalną gazetę (my już dobrze wiemy, kto zlecał drukarni wykonanie fałszywki), a takie bezprawne wykorzystywanie wizerunku jest ścigane. Sprawa Wodociągów Kłodzkich nie jest zakończona. Wprawdzie burmistrz obiecał, że nie sprzeda spółki, to wcale nie obiecał, że nie odda jej w zarządzanie koncesyjne lub nie sprzeda jej udziałów. Komiczne w tym przypadku jest informowanie społeczeństwa (audycja w Radio Wrocław), że Wodociągi Kłodzkie osiągnęły z trzecim kwartale tego roku zyski w wysokości około 400 tys. złotych. Bo te zyski to są wyciągnięte z kieszeni Kłodzczan, a ponadto skoro spółka tak ma się dobrze, to po kiego grzyba ją sprzedawać. Ups.. przepraszam. Koncesjonować. Burmistrz, a właściwie skarbniczka informowała poprzez  telebimy, że mamy nadwyżkę budżetową w wysokości 8 mln. złotych. Dlaczego Bogusław Szpytma, nie chciał tego potwierdzić osobiście, tylko poprzez urzędnika? Może dlatego, że to fikcja finansowa i pobożne życzenia. Dopiero za kilka miesięcy przekonamy się, jaką to nadwyżką budżetową pochwali się burmistrz. Dopiero wykonanie budżetu za cały rok pokaże prawdę, a szanse na wykonanie dochodów w takiej wysokości są mizerne. Wręcz niemożliwe. Przynajmniej bez sprzedaży koncesji na Wodociągi i sprzedaży nieruchomości za blisko 8 milionów Trochę to błędne koło, ale ekonomia budżetowa będzie bezlitosna.

Wróćmy jednak do samego Referendum. Wynik osiągnięty przez udział w głosowaniu 21 października jest poważnym sygnałem dla obu stron konfliktu. Burmistrz zdał sobie sprawę, że tysiące Kłodzczan nie akceptują jego polityki. Ledwie 200 osób wyraziło poparcie dla burmistrza i Rady Miasta w lokalach wyborczych. Nadużyciem jest informowanie, że 18 tysięcy mieszkańców Kłodzka popiera władze. Wśród tych 18 tysięcy są osoby, które nigdy nie chodzą do głosowania (w końcu frekwencja podczas wcześniejszych wyborów wahała się na poziomie 40-50 procent), liczbę tę tworzą także setki młodych osób, które wyjechały za pracą, osoby tak chore i zniedołężniałe, że nie wychodzą z domu, a także ci wszyscy, którym burmistrz pogroził palcem, gdyby chcieli pójść na referendum. I gdyby nie ta zastraszona rzesza pracowników „budżetówki” oraz ich rodzin, to prawdopodobnie Referendum by się udało. Ale oni wszyscy pójdą za dwa lata i wtedy już bez obaw wypowiedzą się  w głosowaniu. Grupa referendalna natomiast dostała jasny przekaz, że tysiące mieszkańców są zainteresowani losem miasta, że wykonany został kawał roboty podczas miesięcy poprzedzających Referendum. Wprawdzie przegrało miasto, a polityka kija i marchewki -  stosowana przez obecna władzę - dalej będzie praktykowana, ale zainicjowany oddolny ruch sprzeciwu trwać będzie dalej. La Resistance lives on – jak śpiewały dzieci w Miasteczku South Park

Krzysztof Oktawiec*

*Krzysztof Oktawiec (lat 38) - magister Politologii i Nauk Społecznych ze specjalizacją dziennikarską, studia podyplomowe Audyt i Kontrola Wewnętrzna w Gospodarce i Administracji, audytor II stopnia, pracownik samorządowy, radny dwóch kadencji.

Poglądy przedstawione w powyższym tekście są subiektywną opinią autora i mają na celu wyłącznie zarysowanie proponowanych przez niego idei. Wszelka pojawiająca się w nim krytyka dotyczy działań i opinii, nie osób.