W tym roku Sławomir Żurawski świętuje jubileusz. Mieszkaniec Domaszkowa od 50 lat jest instruktorem szachów i warcabów 100-polowych.
Te 50 lat minęło jak jeden dzień. Pozostały wspomnienia i opasła kronika dokumentująca moją działalność przez te 5 dekad – mówi wzruszony pan Sławomir, który w 1974 roku został instruktorem szachów i warcabów 100-polowych.
W szachy nauczył się grać mając 6 lat. W wieku 25 lat został najmłodszym w historii dyrektorem memoriału im. Akiby Rubinsteina w Polanicy-Zdroju. Przez 2 lata kierował imprezą, na którą przyjeżdżali wtedy arcymistrzowie z całego świata.
To były całkiem inne memoriały, niż te obecnie, organizowano je z dużym rozmachem. Arcymistrzowie dostawali wtedy spore gaże - wspomina najmłodszy dyrektor memoriału. Anatolij Karpow za przyjazd do Polnicy-Zdroju zainkasował 35 tys. dolarów. Nic dziwnego, że sale, w których grali tacy szachiści, zawsze były wypełnione po brzegi - dodaje.
On sam też był showmanem
W 1978 roku razem z Andrzejem Sową rozegrali w Kudowie-Zdroju symultanę w warcaby 100-polowe. Trwała 32 godziny. W tym czasie Żurawski i Sowa rozegrali 1800 partii, z czego wygrali 1690. Przeciwnikami byli mieszkańcy uzdrowiska, kuracjusze turyści, młodzież, a nawet wojskowi.
W ostatnich latach (2011-2018) Żurawski prowadził w miejscowym ośrodku kultury szkółkę szachową. Uczył dzieci zasad królewskiej gry, organizował dla nich turnieje.
Mój uczeń, Michał Jóźwiak, zajął III miejsce w silnie obsadzonym turnieju w Polanicy – cieszy się pan Sławomir. Szkoda, że instruktorów szachowych jest coraz mniej. Szkoda też, że królewskiej gry nie uczy się młodych ludzi już w szkole. To rozwija logiczne myślenie, planowanie i koncentrację – dodaje szachowy jubilat. Czy tę oczywistość wezmą kiedyś na poważnie ministrowie edukacji? Oby.
Kancelista
Sławomir Żurawski to nie tylko szachista i działacz LZS. Mieszkaniec Domaszkowa od ponad 40 lat pomaga zwykłym ludziom. Pisze im urzędowe podania, odwołania, skargi, a nawet pozwy. Robi to bezinteresownie i – co ważne – skutecznie. To jego druga, obok szachów, pasja. Takich pism, na manualnej maszynie do pisania Brother 440 TR sporządził już ok. tysiąc.
Pierwsze pismo, w 1977 roku, dla Polaka żonatego z Romką z Kłodzka. Chodziło o przydział mieszkania. Udało się i para dostała własne lokum. Potem byli kolejni, ale nie sposób ich wszystkich spamiętać. Dużo było podań i odwołań dotyczących świadczeń 500 plus, urlopów wychowawczych i zasiłków pielęgnacyjnych w rodzinach pracujących za granica, szczególnie w Czechach. W tym roku pan Sławomir pomógł mieszkance Długopola Górnego w sprawie drogi dojazdowej do jej posesji i domu.
Staram się, aby moje pisma – niezależnie, czy to podanie, odwołanie, skarga lub pozew – mieściły się na jednej stronie kartki formatu A4
– zdradza szachista kancelista.
Po tylu latach mam w tym dużą wprawę. Potrafię przedstawić problem w syntetyczny sposób. Miałem już takie przypadki, że ludzie przychodzili do mnie z prośbą o interwencję, choć wcześniej byli u parlamentarzysty, ale on niewiele wskórał w ich sprawie – dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.