42 metry nieszczęścia

Wysoki na 42 metry maszt (to tyle co 13-piętrowy wieżowiec) ma stanąć przy ul. Słowackiego. O pozwolenie na jego budowę wystąpiły Polskie Koleje Państwowe, a kłodzkie starostwo bez mrugnięcia okiem wydało pozytywną decyzję. Zaskarżył ją burmistrz Michał Piszko. - Niestety wojewoda nie uznał naszych argumentów i skargę oddalił – mówi burmistrz Piszko. - Nie pozostaje na nic innego jak odwołać się od niekorzystnej dla miasta decyzji do sądu administracyjnego. Na pewno skorzystamy z tej możliwości – deklarował w połowie 2016 roku kłodzki samorządowiec. Przeciwna lokalizacji masztu w centrum Kłodzka była także Maria Ptak, ówczesna szefowa wałbrzyskiego biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - Inwestycja jest niedopuszczalna ze względu na walory krajobrazu kulturowego Kłodzka wpisanego do rejestru zabytków – argumentowała. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sąd Administracyjnego i... - Niestety nasz sprzeciw nie został uznany – przyznaje ze smutkiem burmistrz Piszko. - Złożyliśmy apelację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wyroku jeszcze nie ma, ale ta sprawa jest jak tykająca bomba – dodaje kłodzki samorządowiec. Władze kłodzkiego starostwa, które wydały decyzję zezwalającą na wybudowanie masztu, nic do zarzucenia sobie nie mają. - Uważam, że ta lokalizacja nie jest dobra. Nie mieliśmy jednak żadnych podstaw, żeby nie wydać decyzji o budowie, bo zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego taki maszt można tam postawić – wyjaśniał starosta kłodzki Maciej Awiżeń.