30 lat minęło, jak jeden dzień. Czy w 1992 roku przewidywał Pan, że tak to się ułoży – jedna firma, jeden pesel, jedna lokalizacja?
Cieżko było wtedy przewidywać, szczególnie w tak odległej perspektywie czasowej. Były wówczas większe możliwości, bo rynek był chłonny, było też duże zapotrzebowanie na takie usługi, jakie świadczył Hefajstos.
Jak wyglądały początki firmy? Ile osób pracowało wtedy w Hefajstosie?
Byłem ja. Prowadziłem firmę i równolegle pracowałem jeszcze na etacie nauczyciela zawodu w Czerwonej (Kłodzka Szkoła Przedsiębiorczości – przyp. red.). Bardzo szybko musiałem wybrać: albo zostaję jako nauczyciel, albo rozkręcam własny interes. Wyniki ekonomiczne były takie, że bez wahania razem z małżonką Mariolą postawiliśmy na własną firmę. Oprócz mnie był wtedy jeszcze jeden pracownik. Do tego mój tato, który mi pomagał. Żona zajęła się sprawami biurowymi.
A obecnie ilu pracowników Pan zatrudnia?
17 osób na pełny etat.
Czy pamięta Pan pierwsze zlecenie?
To były zlecania dla lokalnych klientów, np. rolników. Naprawialiśmy i modernizowaliśmy ich sprzęt rolniczy. Pierwszym dużym zleceniem, ale też w oparciu o współpracę z lokalną firmą Prohanus, było wykonywanie lampek na cmentarze. Zrobiliśmy bardzo dużo tych lampek. To była praktycznie manufaktura: ręczne gięcie i spawanie.
Obecnie jakie najczęściej zlecania otrzymuje firma Hefajstos?
Zakres usług i wykonywanych przez nas konstrukcji i wyrobów jest bardzo szeroki. Wykonujemy je ze stali czarnej, nierdzewnej i aluminium. Stosujemy nowoczesne technologie zabezpieczające – cynkowanie ogniowe i malowanie proszkowe. Od kilku lat robimy także konstrukcje stalowe ze szkłem do przydomowych szklarni retro. Obsługujemy indywidualnych klientów i podmioty gospodarcze, jednostki samorządowe. Oprócz usług, sprzedajemy dużo gotowych produktów – bramy garażowe, przemysłowe, drzwi, automatykę, szlabany itp. Pozwala nam to kompleksowo wykonywać różne projekty. Działamy na rynku krajowym i mamy stałych odbiorców w Skandynawii, Belgii, Holandii, Anglii.
Najdziwniejsze albo najbardziej nietypowe zamówienie...
Było ich sporo. Przyjmujemy zlecania nietypowe, bo są one dla nas wyzwaniem i sprawdzeniem umiejętności. Na przykład na wykonie metalowych rowerzystów. Oni od jakiego czasu stoją w Bradzie przy krajowej ósemce. To nasza konstrukcja. Robiliśmy bramę „elficką”- w stylu bogato zdobionej bramy zamkowej z witrażem, dla klienta z Częstochowy. Ciekawą pracą była również szklarnia do ogrodów królewskich w Belgii. Przy nietypowych realizacjach chciałbym też wymienić bramę wjazdową do Zakładu Karnego w Kłodzku. Jest to nasz projekt bramy dwuskrzydłowej pełnej, harmonijkowej.
Jak robiło się biznes 30 lat temu, a jak to wygląda obecnie?
30 lat temu prowadzenie biznesu było prostsze i łatwiejsze. Nie chodzi tylko o ilość zamówień, czy przepisy, ale także o stosunki międzyludzkie, które wtedy były inne, nacechowane większym zaufaniem pomiędzy klientem a firmą. Wiele spraw można było w prostszy sposób załatwić. Teraz to wszystko – szczególnie umowy, procedury prawne – się skomplikowało. Właśnie analizujemy umowę, w której pojawiają się takie kwestie, jak przenoszenie praw autorskich. Jeśli chodzi o koszty prowadzenia biznesu to są one obecnie dużo wyższe niż kiedyś. Cieszę się, że w czasach ciągłych zmian, mamy bardzo małą rotację, jeśli chodzi o zatrudnienie. W firmie są fachowcy, którzy przepracowali ponad 20 lat. Hefajstos jest także firmą rodzinną, bo prowadzę ją razem z żoną. Od niedawna również nasi synowie zaczynają się w nią angażować.
Hefajstos to mityczny kowal. Czy w Pana firmie też jest kuźnia?
Tak, mamy specjalną kuźnię opalaną koksem z dmuchawą, która odpowiada za temperaturę. Niestety na rynku jest coraz mniej fachowców. Można powiedzieć, że kowal to zawód na wymarciu, choć to może złe określenie. To wynika też z tego, że większość rzeczy kupuje się gotowych, a nie tak jak kiedyś, gdy niemal wszystko trzeba było zrobić samemu. Mój tato, który niestety już nie żyje, był takim kowalem, czuł metal i dużo mnie nauczył.
Póki co nie ma więc niebezpieczeństwa, że plastik wyprze metal?
Na pewno nie.
Rozumiem, że zapotrzebowanie na solidne bramy i ogrodzenia wciąż jest.
Dobrze, że użył pan określenia solidne, ponieważ obecnie w wielu marketach budowanych można kupić gotowe ogrodzenia. Są to produkty tanie, ale delikatne i niewiele mają wspólnego z solidnością. Ich masa i zabezpieczenia antykorozyjne są zupełnie inne, niż to co my wykonujemy i oferujemy. Przykładamy dużą wagę do jakości świadczonych usług, co procentuje zadowoleniem naszych klientów i polecaniem nas kolejnym.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.