reklama

II liga koszykówki: Śląsk II Wrocław - Doral Nysa Kłodzko

Opublikowano:
Autor:

II liga koszykówki: Śląsk II Wrocław - Doral Nysa Kłodzko - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport
Reklama lokalna
reklama

W derbowym spotkaniu drużyna z Kłodzka musiała radzić sobie bez swojego trenera, Marcina Radomskiego. Jego obowiązki przejął kapitan, Czesław Radwański. - Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie, bo w Kosynierce (nazwa hali - przyp. red.) rzadko wygrywaliśmy. Do tego wygrana Śląska w poprzedniej kolejce z MKS-em Kalisz różnicą 15 punktów uświadamiała nam, że nasz rywal jest w dobrej formie – mówi kapitan Nysy. W ostatnich pięciu sezonach Nysie tylko raz udało się pokonać Śląsk na jego terenie. Pierwsza ćwiartka zakończyła się minimalnym prowadzeniem Nysy, która po dwóch akcjach, Płatka i Kowalskiego, prowadziła 16:15. Obie drużyny dobrze spisywały się w obronie, ale kulała skuteczność w ataku. (Śląsk 24/69 34,8 proc., Nysa 23/59 39 proc.). - Mecz zaczęliśmy nerwowo, ale wynik cały czas oscylował w okolicach remisu. Nieskuteczność w ataku z obu stron wynikała przede wszystkim z dobrej obrony obydwu drużyn – relacjonuje Czesław Radwański. Dla kapitana kłodzkiego zespołu to była nowa sytuacja na tym poziomie rozgrywkowym. - Na pewno na każdego doralowca spadała presja, jak sobie z tym poradzimy. Wyszło zupełnie nie najgorzej, bo cel, jakim było zwycięstwo, został osiągnięty – dodaje. Najlepszy moment w wykonaniu Nysy to początek czwartej kwarty. - Postawiliśmy zdecydowanie na obronę i zbudowaliśmy dziewięciopunktową przewagę dzięki przechwytom i szybkim kontratakom, między innymi Maćka Lepczyńskiego. Do tego dwie trójki dołożył Marcin Kowalski i końcówkę meczu mieliśmy pod kontrolą, pomimo że końcowy wynik wcale o tym nie świadczy – mówi Radwański. Ten fragment przyjezdni wygrali 12:0 i w całym meczu prowadzili 58:47. Wydawało się, że losy meczu są rozstrzygnięte. Miejscowi zaczęli jednak odrabiać straty i na pięć sekund przed końcem meczu było już tylko 59:63. Kłodzczanie mieli piłkę, ale popełnili błąd pięciu sekund, co wykorzystał Marc-Oscar Sanny, zdobywając dwa punkty. Po tej akcji rozgrywającego Śląska do końca meczu zostało tylko 0,3 sekundy. Wtedy stało się jasne, że Nysa tego meczu już nie przegra. Drużyna z Kłodzka wygrała 63:61, notując tym samym 12 zwycięstwo w rozgrywkach. W meczu ze Śląskiem najlepiej zaprezentował się Szymon Kucia, autor 16 punktów. Do tego dorobku dorzucił jeszcze 3 asysty i 3 zbiórki. Nowy rok Nysa rozpocznie od spotkania we własnej hali z Basketem Suchy Las. Mecz rozegrany zostanie w najbliższą sobotę, 3 stycznia, o godz. 17.00.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama