Doralowcy w ciągu trzech dni rozegrali dwa spotkania ligowe
Do spotkania ze Śląskiem Wrocław doralowcy przystąpili w zaledwie siedmioosobowym składzie, ale za to z gorącym dopingiem kłodzkich kibiców. W kadrze zabrakło Jakuba Gadomskiego, dlatego trener miał do dyspozycji tylko dwóch wysokich graczy. Brak tego koszykarza miał duży wpływ na grę Nysy. Tracili przewagę Mecz we Wrocławiu był bardzo wyrównany. Przez większą jego część prowadzenie utrzymywało się po stronie Nysy. Po pięciu minutach gry był remis 5:5, ale w kolejnych akcjach sześć punktów z rzędu zdobyli kłodzczanie. Jednak pierwsza kwarta zakończyła się remisem 11:11. Podobnie wyglądała druga ćwiartka. Początkowo wynik oscylował w granicach remisu, później udało się doralowcom wyjść na prowadzenie, najpierw 22:17, a po chwili 24:20, ale ostatecznie ta część gry również zakończyłaby się remisem, gdyby tuż przed końcem dwóch oczek nie dołożył Michał Weiss. Doralowcy na przerwę zeszli prowadząc 29:27. Po zmianie stron, w 26 minucie, Nysa wyszła na najwyższe prowadzenie w tym spotkaniu – 44:37. Miejscowym udało się jednak i tę przewagę zniwelować do jednego punktu. Przed decydującym fragmentem gry kłodzczanie prowadzili jednym punktem, 46:45. Ostatnie 10 minut układało się po myśli zespołu Marcina Radomskiego, który zdobył dziewięć oczek z rzędu i prowadził już 54:46. W 36 minucie role się odwróciły, bo Śląsk nie dość, że odrobił straty to objął prowadzenie 56:54. Sprawy w swoje ręce wziął Maciej Lepczyński, który dwukrotnie z rzędu trafił za trzy punkty i ponownie na prowadzeniu byli doralowcy. Faul, którego nie było Wydawało się, że Nysa jest na najlepszej drodze do wygrania meczu. Na dwie minuty przed końcową syreną Nysa prowadziła 63:57, ale ostatnie 120 sekund należało do gospodarzy i… sędziego. Najpierw Kulon popisał się dwoma celnymi trójkami i na minutę i osiem sekund przed końcem spotkania był remis po 63:63. Potem zespół Śląska wyprowadzał akcję i po kilku sekundach sędzia odgwizdał piąty faul Bartkowiakowi. Zdaniem wielu obserwatorów faulu nie było. Zwycięstwo zapewnił Śląskowi Wnętrzak, który wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych. To wystarczyło do odniesieni zwycięstwa 64:63, bo kłodzczanom po tej akcji zostały zaledwie dwie sekundy na rozegranie akcji. Pod kontrolą w Częstochowie Po dwóch dniach przerwy zespół Marcina Radomskiego pojechał na kolejny ligowy mecz do Częstochowy z niżej notowanymi akademikami. Pierwszą kwartę doralowcy wygrali jednym punktem (14:13). Początek drugiej należał do częstochowian. Miejscowi wyszli na prowadzenie 19:16, a następnie 20:18. Wystarczyło jednak zacząć agresywniej bronić i AZS nie umiał znaleźć skutecznego sposobu na zdobywanie dalszych punktów. Od tego momentu Nysa wyszła na prowadzenie 21:20 i błyskawicznie powiększała przewagę, prowadząc w kolejnych minutach 28:21, 32:23, 41:31. Przed rozpoczęciem czwartej kwarty częstochowianie przegrywali już 35:51. Między 27 a 32 minutą Politechnika straciła 12 punktów, nie rzucając ani jednego. W drużynie Marcina Radomskiego skutecznością imponowali Jarosław Bartkowiak i Maciej Lepczyński, którzy we dwóch zdobyli 41 punktów. Na trzy minuty przed końcem spotkania Nysa wygrywała 66:49 i losy meczu były przesądzone. Ostatecznie skończyło się wygraną doralowców 74:58. Sobotnie spotkanie (1 marca) koszykarzy Dorala Nysy Kłodzko z AZS-em Katowice zostało przełożone w związku z powołaniem Bartkowiaka i Lipińskiego do kadry Polski 3x3. Więcej informacji o powołaniach w następnym numerze.
Dawid Broniszewski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.