Bystrzyca Kłodzka. W naszym teatrze przekazujemy prawdę
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor: Karolina Golak | Zdjęcie: lustracja: Barbara Pawłowska
foto lustracja: Barbara Pawłowska
reklama
Przeczytaj również:
Kobiecym OkiemUśmiechnięte, pełne pasji, zapału i aktorskiego talentu kobiety, dwa lata temu założyły w Bystrzycy Kłodzkiej Teatr RAZY DWA.
Mają za sobą 12 premier spektakli i jak zapewniają na tym nie poprzestaną. O tym, czym jest dla nich gra, co czują gdy wychodzą na scenę, jak radzą sobie z tremą, rozmawialiśmy z Pauliną Kajdanowicz, Eweliną Sowiak, Adrianą Krywulec i Barbarą Pawłowską.
reklama
Jak powstał Teatr RAZY DWA?
Paulina: Jestem założycielką i liderką grupy. Od dziecka marzyłam i wiedziałam, że zostanę aktorką i tak też się stało - dostałam się do szkoły aktorskiej w Olsztynie. W trakcie szkoły wykładowcy mówili, że etat w teatrze to największy wyznacznik pracy w zawodzie, kiedy ma się taki etat to wtedy jest się prawdziwym aktorem. I wyszłam z taką myślą ze szkoły, jednak rocznie ponad 150 młodych aktorów kończy aktorstwo, więc można sobie wyobrazić jak bardzo jest to nieprawdopodobne. Rok po uzyskaniu tytułu aktora poszukiwałam swojej drogi, jednak od bardzo wielu lat kiełkowały we mnie myśli, że chcę mieć swoje teatralne miejsce - założyć swój własny i autorski teatr. Nie sądziłam jednak, że będzie to w Bystrzycy Kłodzkiej. Pani Ewelina Walczak, która jest dyrektorką Miejsko Gminnego Ośrodka Kultury w Bystrzycy, zaproponowała mi pracę animatora i instruktora teatralnego, a po roku zaproponowałam, aby przestrzeń animacyjno-edukacyjna RAZY DWA przekształciła się w Teatr. Powstanie Teatru RAZY DWA datuję na wrzesień 2021 roku, wtedy odbyła się premiera pierwszego spektaklu. Pierwszą osobą, która dołączyła do teatru jest Ewelina Sowiak i to z nią zrobiłam pierwszy spektakl pt. "Kobiety, wino i śmiech". To był eksperyment, nie spodziewałyśmy się, że będzie taki oddźwięk. Robiłyśmy to dla siebie, a scenariusz i spektakl stworzyłam specjalnie dla Eweliny. To co wydarzyło się po spektaklu przerosło nasze wszelkie oczekiwania i wtedy zrozumiałam, że to jest to co chcę robić. Chcę działać ze społecznością z Bystrzycy Kłodzkiej i tworzyć dla niej. Ciekawostka - pochodzę z Bystrzycy, tu się urodziłam i wychowałam, kocham te tereny, czuję się lokalną patriotką, stąd myślę, że jest większa siła tego teatru.
Jak trafiłaś do bystrzyckiego teatru?
Ewelina: Teatr zawsze był moją pasją... Skrzypiące deski, zakurzone kurtyny. Marzyłam, aby występować na jego deskach. W liceum wyszło jednak tak, że nie poszłam tą drogą. Być może wtedy nie było mi to jeszcze pisane, ale po latach przechodząc ulicami Bystrzycy, zauważyłam ogłoszenie dotyczące naboru na zajęcia teatralne. Napisałam wtedy do Pauliny. I tak zaczęłyśmy wspólnie pracować nad spektaklem. Było mnóstwo tekstu do nauczenia i ogromny stres z tym związany. Wiedziałam, że na widowni będzie dużo znajomych oceniających, krytykujących. Nie przejmowałam się tym jednak i robiłam swoje.
Spektakl się skończył. Kurtyna opadła, opadły też emocje i co działo się dalej?
Paulina: Skończył się i pamiętam drugą moją aktorkę: Adrianę Krywulec poznałam podczas warsztatów dla dzieci, które prowadziłam w Nowym Waliszowie na wakacje 2021. Ada przyprowadziła swoje dzieci na zajęcia teatralne i po zajęciach podeszła do mnie z tymi dużymi oczami i charakterystyczną dla siebie otwartością i zaczęła mówić jak bardzo jej się podobają te zajęcia. Później przyszła także na spektakl "Kobiety, wino i śmiech" i po spektaklu podeszła do mnie i powiedziała, że też chce abym stworzyła dla niej spektakl, w którym zagra. I tak się stało - napisałam specjalnie dla Ady scenariusz. Dołączyła do nas także Hania Kapuszyńska – tegoroczna maturzystka i bystrzyczanka, która stworzyła piękną i autorską muzykę w spektaklu. We trzy zagrałyśmy w spektaklu „Pieprz". Premiera była we wrześniu 2022.
Wiedziałaś, że chcesz, aby Paulina napisała dla Ciebie scenariusz. Co czułaś, kiedy zadzwoniła do Ciebie z taką informacją?
Adriana: Pamiętam dokładnie dzień, kiedy Paulina do mnie zadzwoniła i powiedziała, że ma scenariusz, pomyślałam, że to pewnie zarys, pomysł, gdy jednak po chwili wysłała mi już gotowy materiał do sztuki „Pieprz", zaczęłam drżeć. Pomyślałam, że to jest ten moment, kiedy zaczyna się moja wymarzona przygoda z teatrem. Wiedziałam, że pragnę zagrać w spektaklu, ale zaczęłam mieć wątpliwości czy podołam. Aktor musi być przekonujący na scenie, a to wymaga odpowiednich umiejętności. Podczas pierwszych prób bardzo chciałam usłyszeć od Pauliny, jest dobrze, „postawimy" ten „Pieprz". Wychowałam się jeszcze w tych czasach, kiedy dzieci do pamiętników wpisywały sobie nawzajem taki oto wierszyk: „Skromna stokrotka w trawie się ukrywa, idź za jej przykładem, a będziesz szczęśliwa". Podążałam tropem tej stokrotki przez jakiś czas. Przez to nie pomyślałam nawet, aby zdawać do szkoły aktorskiej, a to mi właśnie w sercu grało, marzyłam o teatrze. Nie wolno rezygnować z marzeń, trzeba iść za głosem serca, bo wtedy odnajdziemy w sobie równowagę. W Teatrze RAZY DWA moje serce bije mocniej, gdy mamy próby i wspólnie tworzymy spektakle energia jest niesamowita. Pierwszy spektakl „ Pieprz" to była ogromna trema i muszę podkreślić, że to było moje pierwsze jakiekolwiek wyjście na scenę.
Bałaś się tego, jak na scenie zachowa się Ada, jak zareaguje?
Paulina: Tuż przed premierą spektaklu, podeszłam do Ady za kulisy i zapytałam, czy wszystko w porządku, a Ona siedząc na schodach powiedziała, że nie wie. Bałam się, że wyjdzie na scenę i nic nie powie kiedy zobaczy całą salę ludzi... albo miałam w głowie drugą opcję - w ogóle nie wyjdzie na scenę!
Adriana: Przed samym spektaklem, gdy trema była największa, podszedł do mnie Przemek z ekipy technicznej, zajął rozmową, wtedy zrobiło się mniej nerwowo. Jestem mu za to wdzięczna. Bałam się pierwszego wyjścia na scenę, nie wiedziałam jak zareaguje mój organizm, czy nie stracę na przykład głosu. Tak się nie stało, myślę, że podołałam zadaniu, zadziała się magia teatru.
Paulina: To prawda, po spektaklu osoby, które Ady nie znały, pytały skąd wzięłam tak profesjonalną aktorkę.
Teatr to jednak nie tylko aktorzy. Macie także osobę, która w zachwycający sposób przyciąga widzów jeszcze przed spektaklem...
Paulina: Tak, w naszym gronie mamy także Basię, która jest ilustratorką i bajkopisarką. I to właśnie Ona tworzy plakaty do naszych spektakli. Ma swój własny styl, który wpasował się w nasz teatr.
Basia: Marzyła mi się współpraca z teatrem. Pewnego dnia pojawiła się na mojej drodze Paulina. Dziewczyny pracowały wtedy nad „Pieprzem". Nieśmiało powiedziałam do Hani, że bardzo chciałabym zrobić dla Nich plakat, napisałam w tej sprawie do Pauliny i zgodziła się. Tak się zaczęło, znalazłyśmy wspólny język. Wyszedł ostateczny plakat i poczułam że chcę w tym być, że znalazłam swoją przestrzeń, którą tak długo pragnęłam mieć. Dużą radość sprawia mi tworzenie symbolicznych plakatów dla Teatru RAZY DWA, które są esencją wyciągniętą ze scenariusza. Swoją przestrzeń odnajduję również w samych spektaklach, ale poza sceną, ponieważ pracuję nad efektami wizualnymi i reżyserią świateł. Najmocniej widoczna jest moja praca w "Wieczorze Kobiet z lokalna poezją i znaną muzyką" nad reżyserią świateł, a nad aspektami wizualnymi w spektaklu dziecięcym "ZOO - nikt tu się nie nudzi".
Ile spektakli jest już za Wami?
Paulina: Jak na tak młody teatr – we wrześniu będziemy mieć dwa lata, to uważam, że mamy spory dorobek, bo aż 12 autorskich premier. W tym roku powstał m.in. podczas ferii zimowych spektakl dziecięcy „Wyspa", w marcu na Dzień Kobiet „Wieczór Kobiet z lokalną poezją i ze znaną muzyką" - największa dotychczas produkcja teatru ze względu na ilość zaangażowanych osób w powstanie tego wydarzenia. Natomiast w czerwcu odbyła się pierwsza premiera spektaklu młodzieżowego „Połamania nóg". Obecnie pracujemy nad nowym spektaklem dla dorosłych, którego premiera odbędzie się 28 września na sali widowiskowej Miejsko Gminnego Ośrodka Kultury w Bystrzycy Kłodzkiej. To będzie spektakl „Do góry nogami - rzecz o macierzyństwie".
Ile osób tworzy teatr?
Paulina: Aktualnie nasz teatr rozrósł się na trzy grupy wiekowe które są prowadzone pod moją artystyczną opieką: grupa dziecięca, młodzieżowa i grupa dorosłych, stąd zespół aktorski tworzy około 30 aktorów-amatorów pochodzących z Bystrzycy Kłodzkiej. Widzowie, którzy przychodzą na spektakle nie zdają sobie sprawy ile osób jest zaangażowanych w proces twórczy i jak ciężko tworzy się autonomiczny spektakl. Oprócz aktorów współpracują z nami lokalni muzycy, fotografowie, filmowcy, plastycy. Jednak to największe wsparcie otrzymujemy od całej ekipy MGOK w Bystrzycy Kłodzkiej - począwszy od Pani Dyrektor, po technicznych, którzy wspierają nas przy każdej produkcji teatralnej (realizacja światła i dźwięku). Tworzymy autorskie spektakle, z autorską muzyką, z autorskimi ilustracjami i autorskim scenariuszem. Dbamy o to, aby to było nasze. Tworzymy, a nie odtwarzamy.
Co daje Paniom gra w teatrze?
Ada: Daje mi wszystko. Kiedy przekraczam mur domu kultury i wchodzę na scenę czuję zapach tego miejsca, to mnie upaja, zapominam o wszystkim. To jest oderwanie od codzienności, którą zostawiam na zewnątrz. Uczestniczę w naszych przedsięwzięciach całą sobą. To daje mi ogromne szczęście. Paulina z tymi złotymi włosami jest naszym aniołem, zjawiła się w przecudowny sposób. Niech ta magia trwa, bo jesteśmy z nią szczęśliwe.
Ewelina: To jest zostawienie za progiem wszystkiego i wchodzenie na scenę z czystą kartą. Mogłabym spędzić tam całe dni, gdyby nie inne obowiązki. Teatr od samego początku jest dla mnie formą terapii. Miałam wcześniej trudne dni i gdyby nie było teatru i nie pojawiła się Paulina nie wiem co by było. Paulina nie zdaje sobie sprawy jak ważną rolę odgrywa w naszym życiu. To nie jest tylko teatr, w którym gramy. To jest dla nas coś dużo ważniejszego, to jest część naszego życia.
Jak to jest możliwe, aby zrobić coś tak wspaniałego w takiej małej miejscowości?
Ewelina: To jest prawda, którą dajemy. Jesteśmy prawdziwe, nie kopiujemy, wszystko płynie od nas. To są autorskie pomysły i scenariusze Pauliny. Prawda zawsze trafi do człowieka. Poruszamy w spektaklach tematy, które dotyczą nas wszystkich. Są trudne, życiowe, dlatego ludzie odnajdują się w naszych przedstawieniach. Robimy to z miłości i z pasji, dlatego to wychodzi.
Paulina: Myślę, że trzeba mieć dobry plan na tworzenie teatru. Ten plan rodził się w głowie głównie przez skończoną przeze mnie animację kultury we Wrocławiu. W swojej pracy wytyczyłam sobie trzy kierunki, którymi chciałabym aby podążał teatr w Bystrzycy - był to szlak edukacyjny, animacyjny i teatralny. Pragnę, aby nasz teatr był lokalny oraz angażujący aktorów-amatorów z Bystrzycy i okolic, ale zarówno angażujący widza w jego aktywnym, a nie biernym odbiorze. Pragnę również, aby był to teatr społeczny, teatr autorski i teatr partycypacyjny, czyli taki, który włącza lokalną społeczność w teatralne działania, gdzie mieszkańcy mogą współtworzyć i być z nami w tym twórczym procesie. Robimy teatr dla nich i z nimi.
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.