Kłodzko. Nagrywanie i szpiegowanie to obecnie niestety nasz chleb powszedni, bo każdy każdego może nagrać zwykłym smartfonem lub kupioną w internecie za 150-200 zł specjalistyczną „pluskwą”. Tylko po co takie urządzenia podkładać w ośrodku kultury?
W KOK-u dwa urządzenia szpiegujące wykryła wynajęta agencja detektywistyczna. Jedno, wielkości małego pendrive'a z wbudowanym mikrofonem i kamerą, znaleziono za grzejnikiem w biurze wicedyrektora, drugie – z wbudowaną kamerą – w biurze działu imprez. Oba urządzenia nadawały sygnał poprzez wi-fi. Tomasz Lasek, dyrektor KOK-u, nie kryje zdziwienia tym, że ktoś chciał podsłuchiwać pracowników kultury.
Nie wiem kto zainstalował te urządzenia, bo u nas nie dzieje się nic takiego, co mogłoby być „godne” szpiegowania. Zajmujemy się kultura i nie mamy nic do ukrycia
–stwierdza dyrektor Lasek.
Agencja detektywistyczna zjawiła się w KOK-u, bo w ostatnim czasie informacje z tej instytucji wyciekały wcześniej niż powinny. Z pierwszych ustaleń wynika, że „pluskwy” najprawdopodobniej zostały podłożone całkiem niedawno – jakieś 3-4 miesiące temu, bo we wrześniu gabinet wicedyrektora był malowany i wtedy nie znaleziono żadnego urządzenia szpiegującego.
Sprawa została zgłoszona na policję. Może śledczy wyjaśnią kto i po co chciał podsłuchiwać pracowników kłodzkiej kultury? Bo chyba nie po to, aby szybciej od innych mieć informacje o koncertach, przedstawieniach i gwiazdach Dni Kłodzka.
Przeczytaj również: Powiatowi obrońcy Jana Pawła II. Na sesji dyskutowano o obronie Papieża Polaka
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.